Myślałam, że mogę być dla każdego.
Kiedy w 2015 roku za sprawą zdanego egzaminu znalazłam się w elicie instruktorów Indoor Cycling w Polsce, Master zapytał mnie, czy teraz poprowadzę z łatwością nie tylko zajęcia dla początkujących, ale i dla zaawansowanych uczestników.
Bez wahania odparłam, że tak. Byłam o tym przekonana, przecież tygodniami rozpisywałam profile tras i analizowałam przypisaną do nich muzykę.
Potem długo chciałam obronić wyobrażenie o sobie, że mogę równie dobrze poprowadzić zajęcia zarówno dla ironmanów, jak i dla osób, które po wielu latach wstały z kanapy i przyszły prosto do sali z rowerami stacjonarnymi. Przecież miałam narzędzia, żeby prowadzić nawet grupy mieszane!
Łatwo było o złudzenie, że jestem dla każdego. Ale narzędzia i wiedza to nie wszystko – liczy się jeszcze serce i misja. Najbardziej się jarałam, jak na zajęcia przychodził ktoś nowy. Wiedziałam, że dzięki moim zajęciom się nie zrazi: bo indoorem łatwo się przestraszyć, kiedy przy debiucie trafi się na zajęcia dla napierdalaczy. I było wiadomo, że jak na pierwsze zajęcia, to do Agaty.
Teraz miano instruktorki dla początkujących jest dla mnie zaszczytem, ale wtedy skupiałam się na tym, by być jeszcze lepszą w treningach dla zaawansowanych. Żałuję każdej energii, jaką na to przepaliłam – i wcale nie mówię tu o wycisku fizycznym.
Oczywiście niczego mnie to nie nauczyło! Zmieniłam branżę i nadal chciałam być idealną współpracowniczką zarówno dzikich marketingowców :D, jak i tych, którzy preferują biznes w rytmie slow. To odzwierciedlenie przekonania, że zajebistym można być dzięki rzeczom, które umie się zrobić, a nie dzięki byciu tym, kim się jest.
Wierzę w to, że sednem udanej współpracy jest nadawanie na tych samych falach. Najbardziej lubię pracować z osobami, z którymi czuję to trudne do uchwycenia flow. Gdy chcę coś zlecić, kieruję się intuicją i odczuciami, a dopiero potem portfolio. I działa to czasem w dwie strony.
- Ostatnio trzy osoby zdecydowały się na współpracę ze mną tylko – albo aż – dzięki energii, która ode mnie bije. Bo to było coś dla nich.
- Redaktorkę, z którą pracowałam nad tekstem, poprosiłam o pomoc, bo… nie raz padłam ze śmiechu, oglądając jej rolki.
- Jak czytam Twoje treści, to doceniam wiedzę, ale szukam Twojego pierwiastka, z którym mogę Cię kojarzyć.
Nie bądź dla każdego. Rozumiem, że chcesz, by wszyscy Cię lubili. Chcesz wszystkim pomóc – ja też chciałam. Ale to kolosalna strata energii, którą możesz przekazać właściwym ludziom gotowym wyciągnąć z niej maksa. Jeżeli chcesz pozbyć się presji: w działalności, w tworzeniu, w czymkolwiek – jeden z najlepszych kroków to porzucić chęć trafienia w każde gusta.