Letnia playlista. I do auta i na Indoor Cycling

Kategoria:

Niechaj wiatr urywający głowę Cię nie zmyli – zanim zaczniesz marzyć o herbacie pod kocem, nie raz użyjesz podwójnej dawki antyperspirantu i zmartwisz się, że to znowu nie to lato, kiedy zachwycasz idealną sylwetką na plaży. Innymi słowy: nadal trwa sezon letni i jeśli nie chce tego zrobić pogoda, niech o najcieplejszej porze roku przypomną poniższe utwory. A że przez bloga często i gęsto przewija się najlepsza aktywność fizyczna świata, którą uprawia się w pomieszczeniu, utwory mogą zainspirować instruktorów IC do odświeżenia zajęciowego repertuaru.

Utwory kojarzące się z latem mają to do siebie, że nie są aktualne dłużej niż jeden sezon. Nie dotyczy to jednak zajęć IC, gdzie o tym, jak długo piosenka będzie popularna, decyduje prowadzący i entuzjazm ludu. „Summer” w dobrym remiksie może pohulać na zajęciach jeszcze przez kilka sezonów. Poniżej jeden z tych, który przypadł mi do gustu. Tempo dobre również dla początkujących, przy jumpach sprawdzi się bardzo dobrze. Nie zapominając o tytule tekstu – do jazdy autem też się nada, zwłaszcza kiedy przejeżdżamy przez Kokocko.

Kygo „Firestone”. Coś bardziej aktualnego. Nadążymy w off beat i poczołgamy się na podjeździe. Byłoby świetne na wyciszenie, gdyby nie to tempo, ale to też kwestia inwencji. A jeśli kogoś tak jak mnie zachwyca coś tak banalnego jak jazda autem z zachodem słońca w tle, „Firestone” będzie doskonałym akompaniamentem dla niemych zachwytów.

Tiesto & KSHMR feat. Vassy – „Secrets”. Sama czasem się dziwię, co z osobą, która spędzała lato w Jarocinie (i gdy to czytasz, skacze na Woodstocku), zrobiła zajawa na Indoor Cycling. Tak oto zapętlam czasem utwory tego typu. Cóż, brać festiwalowa musi wybaczyć mi rozdwojenie jaźni i odliczyć do czterech, a tymczasem ja zrobię głośniej.

No, dobra… Do tego nigdy nie jechałam jako instruktor, ale jako nieopierzony klient owszem i choć byłam na początku zdziwiona wyborem prowadzącej, to na końcu śmiałam się razem ze wszystkimi. W sumie drugi wers o zmęczonej twarzy się zgadza z tym, co można zobaczyć w studiu IC.

Żeby pozostawić choć cień dobrego wrażenia, ostatnim utworem będzie „In the summertime”. Bardzo przyjemnie się do tego pedałuje, piosenka nie sprawia niespodzianek. Pojawiła się już w wielu wersjach, a jako że staram się być wierna oryginałom (i ideałom przy okazji też, choć bywa to trudne – szczególnie w odżywianiu się), zamieszczam wersję Mungo Jerry.

Co by się jeszcze przydało na letniej playliście?

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.