Życie po swojemu

Wyznaczaj trendy w swoim życiu. Cudze są już zajęte

Kategoria:

O wiele większą radość sprawia mi chodzenie bosymi stopami po trawie i wieszanie prania, niż siedzenie w biurowcu w eleganckiej koszuli. Choć te koszule są całkiem w porządku. Wybieram jedną z nich, wkładam i idę opróżniać pralkę.

Ani pranie, ani służbowy laptop jako droga życiowa nie oznaczają ani sukcesu, ani porażki. Każdy z nas wybiera swoją ścieżkę. Szkoda, że o tym zapominamy, co? Oto krótka refleksja na temat życia po swojemu. To zawsze było trudne, bo „co ludzie powiedzą”. I dzisiaj też jest.

Trendy są spoko, ale myśl samodzielnie

Trendy są spoko. Można na przykład sprawdzać w Google Trends, czego szukają użytkownicy wyszukiwarek i pod tym kątem wstrzelić się w zainteresowania internautów. Albo – jak połowa Instagrama – odpalić jogę i dzięki modzie podkręcić gibkość swojej łydki. Odstrzelić się do Lidla jak na Fashion Weeka i – w stylówie typu pidżama – poczuć, co znaczy „modnie i wygodnie”.

Nie o to chodzi, że mamy być tak wielce pod prąd. Raczej żyć po swojemu. Nagle zapomnieliśmy o naukach mamusi pod tytułem: „Ty nie jesteś wszyscy”?

Nie porównuj się. Tia…

Toniemy w obserwowaniu innych – nic dziwnego, social media to nasza codzienność. Zapominamy przy tym, że przecież mamy swoje gusta. To, że kolega je bawole jądra w sosie śmietanowo-truflowym nie oznacza, że Ty, po raz trzeci odgrzewając pomidorową, jesteś dziwna. Nie masz ochoty na rarytas w typie klejnotów, a kolega się nudzi przy pomidorówce. I to wszystko jest w porządku, bo jeden drugiemu krzywdy nie robi.

Nie będę tu wkręcać, że pomidorowa jest mniej zwyczajna niż ośmiorniczki – chodzi o to, że każdy czuje się stworzony do degustacji nietypowych potraw albo produkowania adrenaliny przy niecodziennych rozrywkach. O szczeble kariery ja tylko się potknę, a innego kręci odhaczanie kolejnych etapów rozwoju.

Widzimy ten tryliard możliwości i proste wybory wydają się nudne.

Pisałam również o tym: Jeden nawyk, dzięki któremu zaczniesz żyć swoim życiem

Głupio Ci, że jedziesz do Jastarni, a nie na Bali?

Ja się naprawdę bardzo cieszę z Twoich wakacji na Bali, u mnie to w tym roku może Piecki i jeszcze się będę tym jarać. A jak pojedziemy razem do Budapesztu, to Ty będziesz chodzić po knajpach, a ja kilometry zrobię w uliczkach nieoczywistych. W sumie fajne są te wszystkie Insta Friendly miejsca, ale ten komfort nie bycia tak modnym, czasem nudnym i przewidywalnym jest dla mnie wspaniały.

Ty możesz mieć odwrotnie i to jest zajebiste. Jeśli będziemy tacy sami, to skiśniemy z monotonii. No, chyba że zechcemy nudę zabić próbami przekonania kogoś do swoich racji – Internet pokazuje, że w takim wypadku lepiej drapać się po tyłku na kanapie.

A w wolnym czasie…

Też jesteś do tyłu z serialami? Ja zaliczam zrywy: najczęściej doprowadza do niego to, że się czuję nie w temacie przy rozmowach. Odpalam więc to całe Peaky Blinders i za chwilę podobizna Thomasa Shelby’ego z fajką w kąciku ust wisi przy moim biurku. Ale to bardzo rzadkie akcje, bo…

Kontakt z ekranem mnie nie odpręża, a historie chłonę tak bardzo, że potem nimi żyję. Mózg przetwarza losy Jona Snow albo związek Mike’a i Eleven. Na dalszy plan schodzą tematy życia i śmierci, takie jak na przykład wyprawy do Lidla (znowu Lidl, no ciągnie mnie do tego niemieckiego luksusu!).

Też tak masz? A może właśnie podpisujesz petycję, by jeszcze raz nakręcili ostatni sezon GoT? Niezależnie od tego, gdzie Ci bliżej – piona, żyjemy po swojemu.

I nie wiem, jak z tematu seriali płynnie przeskakuje się do tematów równości, ale dodam tutaj, że akceptowanie kogoś bez względu na jego wybory to naprawdę nie jest dzisiaj tak oczywiste i wypadałoby to potrenować. Bo kiedy Ci obojętnie, jakie kto seriale ogląda, to pewnie potem się też akceptuje to, z kim śpi.

Pociąg pełen możliwości: planszówki, seriale, książki, las, escape roomy. Nie trzeba wsiadać do każdego wagonu, żeby się wpisać w trendy. „Trzeba” to jedno z najbardziej irytujących słów, czujesz to? I w dodatku zabija lekkość tekstu.

I znowu Laska wchodzi do gry. Zadaj sobie „jedno zajebiście ważne pytanie”

Matko, jak my mało siebie samych pytamy.

  • Co lubię?
  • Czego nie lubię?
  • Jak chcę spędzić te wakacje?
  • Czy to naprawdę ja chcę je tak spędzić?
  • Dlaczego Lidl jest lepszy od Biedronki?
  • Dlaczego chcę mieć tę koszulę, czy naprawdę nie mogę wieszać prania w dresach?

I tak dalej, i tak dalej.

Dobrze jest mieć takie bardzo stabilne JA, które wie, co dla niego dobre i nie zastanawia się, czy jednak go z tą trawą nie powaliło i jak można woleć wieszać pranie niż iść posiedzieć w klimatyzowanym pomieszczeniu i popracować. Ostatecznie to tylko my jesteśmy odpowiedzialni za swoje wybory. A ja czasem wątpię – czy raczej wątpiłam – bo przecież trendy są teraz inne i pewnie pomyślą, że jestem dziwna.

Och, nie pomyślą. Aż tak ich nie interesuję.

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.