Zmora korektora, czyli co najczęściej sprawdzamy w słownikach

Kategoria:

Miałam dziwną tendencję do idealizowania ludzi, którzy wykonują dany zawód. Jako zapalona uczestniczka zajęć na rowerach byłam przekonana, że instruktorzy stronią od alkoholu, jedzą biorarytasy i w kwestii dbania o siebie są wzorem cnót wszelakich.


A potem zostałam instruktorką. Nic bardziej nie sprowadziło na ziemię moich wyobrażeń.

Kilka lat później nie łudziłam się już, że podziwiane przeze mnie korektorki mają w głowach wszystkie zasady poprawnej polszczyzny. Ze sporą ulgą przyjęłam wiadomość, że wcale nie chodzi o znajomość wszystkich reguł. Ważne, by wiedzieć, gdzie szukać odpowiedzi na swoje pytania.

Zmora korektora

OK, świetnie – jako korektorzy potrafimy docierać do interesujących nas zagwozdek językowych. Wydawałoby się, że sprawdzoną regułę zapamiętamy raz na zawsze. To prawda… wydawałoby się.


Rok zagłębiania się w słowniki, „Edycję tekstów” i inne przydatne korektorom książki wcale nie sprawił, że już nie sprawdzam, czy argument jest „przekonywający” czy „przekonywujący” oraz jak oddać na piśmie za pomocą liczby, że ktoś ma dziewięćdziesiąte urodziny…


Karolina Niepsuj, która poprawia teksty na tym blogu i która również jest absolwentką AKT, pięknie ujęła takie powracające zapytania. To zmora korektora.


Poprosiłyśmy więc innych korektorów i korektorki, by podzielili się z nami – i z Wami – swoimi zmorami. Zobaczycie, że – jak przedstawiciele każdego zawodu – jesteśmy ludźmi, a nie chodzącymi słownikami. A my przy okazji utrwalimy sobie sporo zasad. Co nie oznacza, że je zapamiętamy – co nie?

Przecinek przed „a”

Ania, którą znajdziecie na Instagramie pod nickiem @aniawithbooks, wspomina czasy swojej pracy w regionalnym dzienniku.

Zawsze musiałam się zastanawiać nad postawieniem przecinka przed „a”. Trudno mi było określić, czy ten przecinek stawiać, czy też nie.

Co na to niezastąpiona Poradnia Językowa PWN? Po odpowiedź zapraszamy tutaj: Przecinek lub brak przecinka przed spójnikiem.

„W najnowszym wydaniu WSO PWN znajdujemy następujące rozstrzygnięcia odnoszące się do tego zagadnienia:

1) Jeśli spójnik a łączy zdania przeciwstawne (a nie jego części), zawsze stawiamy przed nim przecinek, np.

Ledwie wzeszło słońce, a już zrobiło się ciepło.

Ja mówię jedno, a on drugie.

2) Jeśli spójnik a wystąpi w funkcji łącznej (tzn. możliwe jest zastąpienie go przez i), MOŻEMY postawić przed nim przecinek, np.

Spomiędzy zarośli wysunęło się stado łań, a na ich czele szedł jeleń.”

W „Słowniku interpunkcyjnym języka polskiego” prof. J. Podrackiego znajdujemy natomiast informację, że przed spójnikiem „a” łączącym zdania złożone zawsze stawiamy przecinek, niezależnie od tego, czy zdania te mają charakter przeciwstawny, łączny, wynikowy, uzupełniający itp.

Ania wspomina też o odmianie nazwisk, która nie raz była prawdziwą zmorą.

Już dobrze wiem, że nazwiska w języku polskim się odmieniają (przez całe studia zwracano mi na to uwagę). Jednak czasami ich odmiana może sprawić nie lada problem. Szczególnie w momencie, gdy nazwisko jest, że tak powiem, nieregularne.

Zostawiam Wam link do strony, gdzie Ania rozwiewa wątpliwości na temat polskich nazwisk: Odmiana polskich nazwisk.

Od siebie dodam tylko, że doznaję mikrozawału, ilekroć widzę obcojęzyczne nazwisko w tekście, który poprawiam. Najczęściej udaje mi się wrócić z tej walki z tarczą, ale zakwasy mam jeszcze długo potem.

Podajmy to w wątpliwość!

Czy w nagłówku zrobiłam błąd?


Jeśli w pierwszej chwili pomyśleliście, że tak, to… nic dziwnego. Niektóre wyrażenia i zwroty tak bardzo utarły się w nieprawidłowej formie, że ze zdziwieniem patrzymy na ich właściwą wersję.


Właśnie Ania z bloga aniapoprawi.pl za każdym razem sprawdza, czy to „d” się tam przypadkiem nie dubluje. Wy też wpisujcie w Google, jeżeli potrzeba. Poradnia Językowa PWN szybko rozwieje podany w wątpliwość zwrot.

Inne tego typu utarte słowa, które przychodzą mi do głowy, to np. „wszem i wobec”. No nie. „Wszem wobec” – oto poprawna wersja. Zachęcam do odwiedzenia wyżej wspomnianej poradni, żeby poczytać nieco o historii tego zwrotu – obowiązkowe dla tych, którzy ekscytują się językiem.

Subskrypcja, portfel…

Chyba „subskrybcja”, skoro „subskrybować”?! Tu się trochę droczę, ale wiecie na pewno, że chodzi o subskrypcję, tak pożądaną przez youtuberów i właścicieli biznesów on-line. Marta, którą na Instagramie znajdziecie na profilu @luźne.kropki, mówi:

Cały czas mam w głowie, że czasownik brzmi „subskrybować”. No więc sprawdzam za każdym razem w słowniku, choć wystarczyłoby zapamiętać, że rzeczowniki kończą się na -pcja, jak korupcja na przykład.

Ja się tej zmorze w ogóle nie dziwię, bo podobny mindfuck można zaliczyć z czymś, co bardzo lubię: transkrypcją. Jak ją robisz, to jesteś niejako skrybą, czyli kimś, kto kiedyś zajmował się odręcznym przepisywaniem dokumentów. „Skrybą”, a nie „skrypą”… Ale OK, nie będę wprowadzać już tutaj zbędnego zamieszania. Zapamiętujemy: transkrypcja, subskrypcja.

Litery lubią też płatać figle Tomkowi z WIELE KROPEK, który sprawdza w słowniku, czy w wyrazach portfel i sfera na pewno występuje „f”, a nie „w”.

Zawsze, zawsze sprawdzam też „non profit”, bo po angielsku obowiązuje pisownia z łącznikiem i zawsze budzi to moje wątpliwości.


Chciałoby się z automatu zapisać z łącznikiem, co? Na szczęście nie jestem automatem i sprawdzam – dlatego na dłuższą metę jako korektorzy przydajemy się bardziej niż maszyny.

Co z tym Internetem?

Piszemy dużą czy małą literą? Kolejny raz pozwoliła mi się nad tym zastanowić Marta Kafar, bo to również jedna z jej korektorskich zmór. Wiele lat na upartego szłam w dużą literę. Teraz jednak tylko w uzasadnionych przypadkach zmieniam małe „i” na duże, jeśli autor tekstu stawiał małą literę.

Co doradza Poradnia Językowa? Sprawdzicie to tutaj: Internet czy internet.

Marta przywołała też zagwozdkę związaną ze stosowaniem „jaki” oraz „który”.


To najlepszy placek, jaki jadłem czy może To najlepszy placek, który jadłem?


Już sama intuicja podpowiada mi, że tutaj „jaki” będzie odpowiednie. Ale już w zdaniu: Podaj mi placek, który leży na stole, słowo „jaki” brzmiałoby sztucznie. Katarzyna Kłosińska w Poradni Językowej PWN tłumaczy:


„Zaimka jaki używamy wtedy, gdy chcemy wskazać na typ zjawisk, rzeczy, osób itp., natomiast zaimka który – gdy chcemy wskazać konkretną rzecz, osobę, konkretne zjawisko itp.”

„W oparciu o” czy „na podstawie”?

Marta przywołała też jeden ciekawy przykład, który mi samej uzmysłowił, jak często słyszę konstrukcję: „film powstał w oparciu o książkę”. No cóż, chyba nie do końca, bo to abstrakt, który się o żadne tomiszcze nie opierał. Z przyjemnością zostawiam Wam link do wyjaśnienia, jak powinniśmy pisać: W oparciu o.

Słuchasz podcastów? Podkastynacja zaprasza!

Taki jak…

Izabella Szewczyk, która jest głosem podcastu Ride. Read. Repeat i właścicielką profilu na Instagramie o tej samej nazwie, wspomina o zagwozdce związanej z przecinkami w konstrukcjach „taki… jak”.

Od zwierzęcia, czyli jak zwyczajny. No bo gdzie tu wstawić przecinek? Przed jakim jakiem, za jakim jakiem? Ciągle to sprawdzam. A już w ogóle moim odkryciem, o którym nikt mi wcześniej nie powiedział, były takjaki. Że jeśli to wyraz porównawczy, to pisze się go bez przecinka. I teraz za każdym razem, widząc w tekście konstrukcję „tak jak”, słyszę za plecami świst bacika, który ma mi sygnalizować, żebym się dwa razy zastanowiła, zanim mi się zachce z automatu wpychać gdzieś w środek przecinek.

Łapcie wyjaśnienie tej reguły, z którego korzysta też Izabella:

Przecinka nie stosujemy w porównaniach, czyli np.

Miał rower taki jak Bartek.

Jej prawa skarpetka była tak brudna jak lewa.

Był ślepy jak kret.

Ale nie może być za łatwo, więc są wyjątki – dodaje Izabella. – Przecinek pojawia się przed „jak”, jeżeli to, o czym mówimy, można sprowadzić do konstrukcji „i to, i to”, czyli stawiając dwa rzeczowniki lub dwa przymiotniki: Pisał na komputerze tak samo szybko, jak na laptopie.

Przecinek jest też obowiązkowy, jeżeli przed drugim członem zdania mamy czasownik, czyli np. Lubiła wyjazdy nad morze tak bardzo, jak wędrówki po górach.

Niż…? Nie, dziękuję, wolę wyż…

Dominikę, która działa na Instagramie jako @paniredaktorka, nawiedza często jedna ze zmór, którą i ja u siebie goszczę.


Pierwszy na ring wchodzi „niż” – czy wstawiać przecinek przed „niż”, gdy po nim występuje bezokolicznik, czy nie. I zwykle jest się przekonaną, że wystarczy poszukać. Ale co, jeśli dwa źródła mówią co innego?
Co innego mówi Mackiewicz, co innego prof. Bańko.

Zupełnie subiektywnie powiem, że mi bardziej odpowiada wersja Mackiewicza, ale… Podejrzewam, że to zależy, bo w niedalekiej przyszłości mogę trafić na zdania z „niż”, które sprawią, że ja zdanie zmienię. Najlepiej tak, by to „niż”wywalić, hehe.

Dominika wspomina też o zmorze, która niejednemu korektorowi spędza sen z powiek.

Przecinek w szeregach przydawek – nigdy nie wiem, kiedy go wstawiać, a kiedy nie. Ostatnio pomogła mi w tym rada jednej z członkiń PDSK: Czasami tłumaczę sobie, że jeśli jest przecinek, to mogę tam wstawić teoretyczne „i”, czyli np. największa i niewyjaśniona zbrodnia. Jeśli natomiast nie ma przecinka, to wstawiam w głowie „z”, czyli np. największa z niewyjaśnionych zbrodni. Choć dobrze tłumaczy też to Poradnia Językowa Uniwersytetu Łódzkiego.

Przekonani?

Wszyscy Wam wzorowo podali źródła, w których poszukują odpowiedzi na swoje pytania. Biorę więc przykład i – jeśli jeszcze tu jesteście i żadna zmora Was nie przestraszyła – rozwiewam wątpliwości odnośnie do przekonywania i dziewięćdziesiątych urodzin.

Prawidłowe wersje: „przekonujący” i „przekonywający”, bo poprawne są formy „przekonuje” i „przekonywa”. Niepoprawna forma to „przekonywujący”. Co ciekawe – Word nie palił się do tego, by mi tę niepoprawną formę podkreślić.

A co z urodzinami?

Jak mi brakuje jazdy na ostrym kole, to sobie analizuję liczebniki porządkowe. To równie ostra jazda bez trzymanki. Całe życie byłam przekonana, że po liczebniku porządkowym stawiamy kropki. A tu okazuje się, że tę kropkę można opuścić, jeśli z kontekstu wynika, że to liczebnik porządkowy. Więc możemy zapisać: „90 urodziny”, bo wiadomo, że dziewięćdziesiąte, a nie dziewięćdziesiąt urodziny. Jeśli nie chcemy być leniuszkami, a tekst nie będzie drukowany w prasie, gdzie oszczędza się miejsce, to liczebnik można zapisać słownie. Najgorsze są jednak słowno-liczbowe potworki: „90-te”, „18-te”, „18ste”… Żadna z tych form nie ma racji bytu.

Posługiwanie się językiem polskim to wspaniała przygoda. Ciekawe, czy podobnie myślała Karolina, kiedy robiła pierwsze czytanie tego tekstu? 😀

Tekst powstał we współpracy z przemiłymi korektorami, do których możecie śmiało zaglądać w internecie, i był konsultowany z każdym możliwym słownikiem.

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.