Zanim wsiądziesz na ostre koło – co warto wiedzieć?

Kategoria:

Ostre koło urzeka mnie minimalizmem. Jego zbudowanie jest bardzo tanie (nie mówię o hipsterskim dopieszczaniu – o tym kiedy indziej), a poza tym tak niewiele do popsucia… tylko kolana, huhuhu. Kojarzyło mi się z kolarstwem torowym, a potem wsiadłam na Pestkę i przekonałam się, że można z powodzeniem jeździć na nim dosyć rekreacyjnie. Dosyć, bo przejażdżka na fixie bywa bardziej wymagająca niż pedałowanie na wolnobiegu.

Mówiąc najprościej, w ostrzakach wyjątkowe jest to, że nawet jeśli puścisz pedały, korba się nadal kręci. Czasem jest to genialne. W innych sytuacjach bywa zwodnicze. Niebezpieczne. Ponadto działasz w całości siłą swoich mięśni, a opór, jaki odczuwasz, zależy nie od przerzutek, ale od ukształtowania terenu.

Zatem co warto wiedzieć, nim wybierzesz się gdzieś na ostrym kole? Przydadzą się na pewno dwie rzeczy, a trzecią wymienioną tak tylko delikatnie do wiadomości daję (uśmieszek).

Ostre koło – hamulec czy nie?

Można próbować hardkorowo, ale w trosce o to, by ktoś tu jeszcze kiedyś wpadł, napiszę: zamontuj w ostrzaku dobry hamulec. To może kłóci się z filozofią wyznawców ostrokołowej jazdy, którzy nade wszystko stawiają adrenalinę – cóż. Póki co wolę móc wybrać, kiedy się zatrzymam. Dobry hamulec to niekoniecznie hebel tak mocny, że przy zdecydowanym jego naciśnięciu nauczysz się przelatywać przez kierownicę.

Na początku wyprawy do Chełmna wyczułam, że z moim jest coś nie tak. Utrudnione zatrzymywanie się przed jezdnią – zwiększone ryzyko wylądowanie na masce auta – i zjazd w Czarżu uświadomiły mi, że to pierwsza sprawa, jaką trzeba się zająć po powrocie. Przy kadencji, której nogi nie są w stanie ogarnąć i braku możliwości zaprzestania pedałowania, hamulec jest niezbędny.

Ostre koło – strapsy

Można uszyć samemu:

straps.jpg
Nie, to nie ja tak szyję

A można za kilkadziesiąt złotych kupić na allegro. Jeśli nie masz bloków spd, strapsy przy wyższej kadencji są niezastąpione. Stopy będą bezpiecznie osadzone na pedałach i prędkość zjeździe takim jak wyżej wymieniony nie przyprawi Cię o myśl w stylu „Nie napisałam testamentu, czy będą wiedzieć, komu przepisałam kota?!”. Na  zjeździe bez strapsów wyglądałam tak:

Nie, to nie ja tak rysuję

Warto zawczasu nauczyć się dosyć zgrabnie wyjmować stopy z pedałów, chyba że bez problemu potrafisz utrzymać się w pionie na rowerze i tym samym nie obawiasz się o zaliczenie gleby. Pierwsza wiosenna i pierwsza fixowa wciąż przede mną – ciekawe, czy będzie równie spektakularna jak te, którymi ostrokołowi maniacy dzielą się na fejsie.

Ostre koło i Twoje kolana

Trzeba liczyć się z tym, że będą bolały. Cudów nie ma, taki urok fixa. Wszystko zależy wytrzymałości kolan i tego, jakie tereny się przemierza. Na prostej trasie jest elegancko i rower wręcz płynie, a złapanie rytmu na ulicy nocą pozwala wyłączyć myśli i oczyścić głowę. Gorzej, jeśli chodzi o podjazdy – lżejszych przełożeń nie ma, przerzutek nie uświadczysz. Przestać pedałować? To logiczne – > koniec jazdy. Od Ciebie zależy, czy ciśniesz pod górę za wszelką cenę, czy oszczędzasz kolana. To nie wstyd się przyznać – ja wybieram to drugie (wolę dokręcanie na tomahawku).

W poście o takiej tematyce nie może zabraknąć poniższego filmiku. I ta piosenka, ach, ciary! Słonecznie i ostrokołowo pozdrawiam!

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.