Zalety aktywności fizycznej. Bo to właśnie daje mi ruch

Kategoria:

Pamiętam o tym, kiedy wiążę buty, a na sznurowadłach zapinam rzepy. Pamiętam, gdy wszyscy opuszczą już salę i gaszę światła albo gdy wraz z wodą spływają ze mnie pokonane kilometry. Pamiętam, gdy z rowerem na ramieniu pokonuję 200 schodów – bo może to fajniejszy wysiłek niż wjechanie na bajku pod górę.

Aktywność fizyczna to nie tylko szczuplejsze ciało, gładsza skóra i większa troska o jedzenie. To całkiem inne tory myślowe. 

Pozbywasz się myśli „Co ludzie powiedzą?”

Co ciekawe, opinia innych ludzi to wciąż jeden z największych hamulców przed podjęciem jakiegokolwiek działania. Zupełnie jak Hiacynta Bukiet mamy ochotę tworzyć pozory idealnego życia, co może nam się wirtualnie udawać, ale co z tego, kiedy w praktyce nie wyjdziemy z domu w dresach, bo sąsiadka nas zmierzy zniesmaczonym spojrzeniem.

2006 rok i miejscowość licząca mniej niż 100 tysięcy mieszkańców: to nie był jeszcze czas ani miejsce, by anonimowo biegać sobie wieczorami po ulicy. Wtedy widok truchtającej osoby był tam jeszcze bardziej abstrakcyjny niż spadające bezrobocie, więc w reakcji na dziwne spojrzenia najwygodniej było uciec do domu – pewnie chociaż tętno by urosło. Drugim rozwiązaniem było po prostu nie zwracanie na to uwagi, czego praktykowanie faktycznie weszło mi w nawyk i prawie nie zauważyłam, że po roku ktoś wciąż się dziwi, że docieram do miejsca zamieszkania nieco zburaczała.

To właśnie ta wypracowana na bieganiu ignorancja (nie lubię tego słowa, ale tu jest na miejscu) pozwoliła mi w wielu późniejszych życiowych epizodach olać cudze, nic nie wnoszące opinie. Przetrawić każdą inną i upewnić się, czy naprawdę jest się czym przejmować, czy wziąć sobie do serca. Choćby miała być to jedyna korzyść płynąca z ruszenia tyłka – warto było.

A nie jest jedyna.

Dyscyplina i czas z gumy

Maksymalne wkręcenie się w regularną aktywność fizyczną skutkuje tym, że staramy się wyszarpać dla niej czas. Tak, co lepsi gotowi są zaniedbać pozostałe aspekty życia, byle tylko zobaczyć cień endorfin we własnej głowie, jednak nie mówimy tu aż o takich skrajnościach. Chodzi o to, że kiedy do gry wchodzą większe cele (życiówka na dychę, maraton, triathlon po amatorsku) nagle potrafimy sobie zorganizować dzień tak, by pojawił się w nim epizod, który pomoże nam do celu dobiec. Wymówką przestaje być nawet to, że jest zima i ciemno o szóstej rano.

Ona maaa siłęęę

Trzy razy w tygodniu skoczysz na fitness, a co dostaniesz w pakiecie? Tak, marzysz o smukłych udach i płaskim brzuchu – pozwól jednak, że skupię się na kwestiach bardziej praktycznych. Okaże się, że dotargasz do domu ciężkie zakupy (bo fura się zepsuła/facet się obraził/inny pech), zapleciesz sobie turbo-dobieranego warkocza bez bolesnych skutków ubocznych w ramionach (boli jak wieszanie firan – z tego zrezygnowałam, ale z warkoczy?), łatwiej dogonisz młode, które właśnie nauczyło się chodzić… Mogę wyliczać i wyliczać.

Zobacz też: Dlaczego Twoja kobieta powinna ćwiczyć?

 

Nie wiesz jaaak wielką

Powyższe korzyści dają w efekcie jeszcze jeden prezent, o którym miałam ochotę napisać już na początku: cudowną pewność siebie i samoświadomość. Nie twierdzę, że można do tego dojść tylko trenowaniem/chodzeniem na zajęcia – nie chcę wysyłać coachów na bezrobocie. Faktem jest jednak, że im więcej potrafimy zrobić na małej sali czy na bieżni, tym odważniej podchodzimy do życiowych wyzwań niezwiązanych z aktywnością fizyczną. Myślę, że nie jestem jedyną osobą, która podczas słabszego czasu zapisała się na bieg tylko po to, żeby podbudować morale.

Wiem też, że aktywny tryb życia potrafi wyleczyć z wielu problemów. Słowa „wyleczyć” użyłam całkiem świadomie. Podniesienie ciężaru, pokonanie kilometrów, dotknięcie głową kolana czy inne postępy w ulubionej dziedzinie dają niespotykane pokłady mocy. To lepsze niż „kompresy na stresy” i „maści na melancholii zapaści”. Dla mnie to jest fenomen – nie znam lepszego sposobu na porządkowanie swojego życia niż powymiatanie czego trzeba z głowy wysiłkiem fizycznym i pomyślenie o wszystkim, kiedy z ciała zeszło napięcie, a umysł jest przewietrzony. Do tego dochodzą te wszystkie historie, które zdarzało mi się czytać, o ludziach radzących sobie z trudnymi sytuacjami dzięki jodze, bieganiu, innemu ruchowi…

To pisałam ja, po porannej sesji wzmacniająco-tabatowej, z głową dotlenioną nieśmiałą wiosną. Życzę Ci wszystkiego, co opisałam powyżej. Warunek jest jeden – musisz zacząć.

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.