Macierzyństwo

Za to właśnie kocham macierzyństwo

Kategoria:

Chciałam Wam powiedzieć, że jesteście wspaniali. W ciągu ostatnich tygodni usłyszałam zarówno: „pisz więcej o dziecku”, jak i: „tylko nie pisz o dziecku”.


I wiecie, że ja nawet umiem z tego wybrnąć? Prowadząc indoora czasem dla 20 osób na jednej sali, chciałam zadowolić wszystkich. Ja zadowalanie innych mam wpisane w metryce.


Dlatego na moim blogu teksty o dziecku są o jego skupionej na sobie mamie. Ja to jednak jestem dobra w kompromisy, co?


Nie wiem, kiedy to się stało – jeszcze niedawno był pierożkiem, który wielkością pasował w sam raz do mojego tułowia. Teraz żeby go jakoś sprytnie odłożyć, kiedy na mnie zasypia – sięgam i sięgam, a końca człowieka nie widać.


No cóż, już w brzuchu słuchał komplementów od lekarki, o tym jakie ma długie nogi. W sumie najs, teraz już chodzimy za rękę i nie dostaję nawrotu skoliozy, bo mój kompan jest wzrostu dość słusznego. No i sportowcy dobrze zarabiają w czasach swojej świetności, więc jako emerytowany koszykarz poda mamie na starość szklankę dobrej jakości wody.


Oj, ironia zdecydowanie zadomowiła się w mojej duszy – choć wraz z przyjściem na świat dziecka przestałam w duszę wierzyć.


Okamgnienie. Już wiem, o co chodzi w tym: „Jak te dzieci szybko rosną!”. Kiedy ktoś to mówi, ja słyszę: „Ależ my się szybko starzejemy”. Korzystam więc z dorobku cywilizacji i używam kremu pod oczy. A więc tak, dzieci szybko rosną…


Odkąd jestem mamą, o śmierci myślę częściej niż dotąd. Ostatni oddech wkrada się do każdego tekstu o zabarwieniu macierzyńskim. I nawet to lubię – tak pamiętać, że umrę. A odkąd wątpię w życie po śmierci, jakoś mocniej jestem tutaj, na tym łez padole. Całe szczęście, że czasem są to łzy śmiechu, które wciąż meldują się w domowych pieleszach.


Już dopadł mnie ten problem, o którym myślałam zanim BiBi pojawił się na świecie. Otóż za każdym razem, kiedy robi coś, czego de facto nie powinien, ale jest to śmieszne – ja wybieram drogę śmiechu. A on sobie wtedy myśli: O, mama się cieszy, jak przewracam na siebie suszarkę z praniem, będę tak robić częściej!


Tak więc będę miała rozbrykane dziecko, ale za to dożyję sędziwego wieku, bo przedłużam sobie życie, ryjąc z niego regularnie. Nie zabiorę przecież synowi tej legendarnej możliwości podania szklanki wody starej matce.


Ten czas, kiedy młode człowiecze jest niezdolne do samodzielnej egzystencji, jest niby tak długi w porównaniu z innymi gatunkami, ale tak krótki, kiedy rozmyśla o nim matka. Przecież to wszystko już zaraz. Szkoła, wąs i dziewczyna. Trochę to smutne, ale częściej uwalniające. Bo ja lubię swoją wolność.


A najbardziej w tym wszystkim lubię to, że kumam temat bez instrukcji obsługi. Głodny? Daj jeść. Problem solved. Mokra pielucha? Zmień. Problem solved. Zły dzień? Przytulaj, ile wlezie. Problem solved. I mam efekty.
Nie tak jak z tekstami do internetu – piszesz je całe życie, a i tak nie wiesz, czy będą się klikać.


Może faktycznie nic nie umiem, jak często podpowiada mi głowa. Ale teraz mogę pokazać jej moje dziecko i z nią polemizować.

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.