To były wspaniałe zajęcia. Sala w mig zapełniła się pasjonatami zajęć Indoor Cycling, a wśród kilkunastu osób pojawiły się też trzy początkujące. Tuż po wyjściu z klubu zaczęłam zdawać relację:
– No i wiesz, jak ekstra było! W ogóle stwierdziłam, że jak ktoś jest drugi raz to jakby pierwszy, bo za pierwszym razem nie ogarniasz z przejęcia tych wszystkich ustawień… – słowotok nie ustawał – Jeszcze po zajęciach podeszła do mnie dziewczyna, która była pierwszy czy drugi raz i mówi, że super zajęcia, nie że się podlizuje, ale bardzo fajna forma treningu! Taka lekko przyćpana wyszła z sali…
– Ech… – westchnął, korzystając z tego, że nabieram powietrza – Indoorfiny!
Zamilkłam. Cholera jasna. Dlaczego JA tego nie wymyśliłam?