Instruktor dzieli swoich znajomych na dwie grupy.
Grupę pierwszą reprezentują osoby, które dawno temu pojawiły na zajęciach i uważają swojego znajomego instruktora za najlepszego na świecie.
Grupę drugą stanowią persony, które twierdzą, że nie dadzą rady, ale w sumie to wpadną kiedyś, i że w ogóle jak ty tak możesz.
Zanim nastąpi płynne przejście z grupy drugiej do pierwszej, mija w feedzie tysiąc podjaranych statusów, które instruktor pod wpływem endorfin zostawił dla potomnych, a także sto zapewnień niedoszłych gości: „Przyjdę do ciebie na zajęcia!”
W zeszłym tygodniu dwóch radosnych typków z można powiedzieć ścisłegogronaznajomych zawędrowało na salę, by zapoznać się z tomahawkami i mogą potwierdzić pozostałym przedstawicielom grupy drugiej, że przeżyli. Później na IC dotarł kolejny śmiałek. Co ważne dla dalszego odbioru noty: to miłośnik jazdy na ostrym kole (już raz się na blogu pojawił).
– I co, jak wrażenia?
– Dobre… Brakowało mi wiatru wiejącego w mordę![śmiech] – Klimę następnym razem lepiej nakieruję.
KzB pyta po kilku godzinach od zakończenia jazdy:
– Jak tam zajecia IC?
– Niezły wpierdol.
– No, też mokry byłem.
– Nóżki takie miękkie były.