Wyloguj swój mózg

Wyloguj swój mózg. Ile razy dziennie klikasz bez celu w aplikacje?

Kategoria:

Praca w sieci nie jest prostą sprawą, choć kojarzy się z wygodami zarabiania kasy podczas siedzenia na kanapie i stukania w klawisze. W moim przypadku często kończy się utknięciem w smartfonie.

Rozwijam działalność w sieci i podczas tak zwanych „chwil dla siebie” jestem przyklejona do komputera. Nierzadko zastępuję go też smartfonem – wszystkie narzędzia do promowania wpisów czy podcastów, obrabiania zdjęć, mówienia do Was w stories wymagają telefonu. Dopóki robię to mądrze, odpowiednio długo się ruszam i oddycham wśród zieleni, nie ma dramatu.

Ale granica jest z kruchego ciasta pieczona. Jeden kęs za dużo i cierpię na niestrawność. Nawet jeśli godzinę rano i godzinę wieczorem spędzam bez telefonu.

Zastanawiam się czasem, jakby to było pisać na maszynie do pisania. Po kwadransie skupienia na tekście przy komputerze mózg jest tak wielce zmęczony, tak chce tego rozkojarzenia, bo to jego już permanentny stan, że tylko czeka, aż uruchomię przeglądarkę i wlezę po jakieś gówno. Po którym, oczywiście, czuję się gorzej, a proces twórczy poszedł się ciąć.

Przyznaj, że też czasem zapominasz, po co włączyłaś przeglądarkę. I gdzie tu ta zdolność samokontroli, którą wykształciliśmy? Gdzie skupienie i… sens?

„Wyloguj swój mózg” – Anders Hansen

Pewnie nie przez przypadek trafiłam ostatnio na książkę „Wyloguj swój mózg”, której błękitna okładka prześladowała mnie od dłuższego czasu podczas spacerów po internetowych księgarniach. Autor opowiada, skąd się bierze przywiązanie do smartfonów – co sprawia, że nie możemy się od nich oderwać. Niby mało odkrywczych rzeczy, a jednocześnie tak dających do myślenia.

Książka zajęła mi dwa wieczory. Czytanie poszło więc szybko i sprawnie, ale czy bezboleśnie? Nie do końca.

Na pewno dostałam impuls do zainstalowania sobie aplikacji, która monitoruje używanie telefonu. Gdzie włażę, ile razy i na jak długo. Szkoda, że nie odpowiada na pytanie: „Po co?” – na to trzeba sobie odpowiedzieć samemu, a może się okazać, że wcale nie jest to takie proste… W dniu, w którym apka zagościła na moim smartfonie, przekonałam się, że na Instagram weszłam dwadzieścia sześć razy.

Trochę to przeżywam, a Ty możesz tego nie rozumieć. Jednak co innego wiedzieć, że „No, trochę tam wchodzę czasem”, a co innego dostać liczbą i wykresami na twarz. Ja wiem, że sporo z tych dwudziestu sześciu wejść zajęło dodanie stories, napisów, interakcja z ludźmi, wzmianki. Ale na pewno nie całe dwa wejścia na godzinę. Po pieprzoną dopaminę.

I nie chodzi o to, jaki ten Instagram ble. Albo że teraz będę wielce zniechęcać do Facebooka. Zrobiłabym z siebie durnia, w końcu wszystkim nam milion razy obiło się o uszy, albo o oczy skupione na telefonie, że to jednak nie do końca dobrze na nas działa. Jednak mimo to jesteśmy tam coraz dłużej – jak nad tym panować? Właśnie o tym przeczytasz w „Wyloguj swój mózg”.

Jeszcze będzie czas, by odpoczywać?

Uwaga – twarda waluta

Nasza uwaga jest twardą walutą i to o nią wszyscy walczą. Nawet ja wojuję o Twoje trzy minuty, a jeśli czytasz mój tekst, to czuję się jak zwycięzca. Jakakolwiek reakcja z Twojej strony to jak tysiaczek do wydania na pierdoły. Kto by nie chciał tysiaczka na co tylko chce?

Uwaga to twarda waluta, a co niedługo będzie najbardziej pożądaną cechą na rynku pracy? Umiejętność skupienia uwagi. Pomyśl o jednej godzinie nieprzerwanej, ciągłej, systematycznej roboty. W mojej głowie codziennie piszę książkę, codziennie w skupieniu przez godzinę – ta książka powstaje w trymiga! Pod warunkiem, że nie mam blisko Googla albo którejś apki z imperium Zuckenberga. Żaden tam talent czy zrządzenie losu – połową sukcesu jest dziś bycie skupionym.

Polecam „Wyloguj swój mózg”

Chociaż nie dla wszystkich treść z „Wyloguj swój mózg” będzie odkryciem, myślę, że czas sobie przypomnieć, jaką smycz sami sobie czasem zapinamy. Książka jest pisana prostym językiem i sam autor wspomina, że niektóre tezy są uproszczone – mnie to nie przeszkadzało, o wiele lepiej się czytało niż smutnym językiem pisane analizy badań.

Po lekturze zrobiłam porządki w social mediach, cofnęłam lajka tam, gdzie od dawna nie mam nic do powiedzenia, a w miejscach, gdzie zostaję, częściej zabieram głos. Bo moja uwaga to twarda waluta. I chcę ją wydawać mądrze.

Wyjeżdżam na tydzień. Nie będę przez cały tydzień offline, ale na pewno chcę sprawdzić, czy granica między wirtualnym a rzeczywistym światem jeszcze istnieje.

A jeśli tak, to czy wiem, po której stronie jest mnie więcej.

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.