W tym roku pociągają mnie: pustka, bezczynność i ograniczenia

Kategoria:

 

Tradycyjne postanowienia noworoczne mam już za sobą. Nie muszę rzucać palenia, a jak wygląda zamiar uczenia się języka obcego przerobiłam mnóstwo razy. Koniec ze słodyczami? Owszem, ale nie z dbałości o linię – to nigdy nie działało.

Nie oznacza to, że styczeń nie działa na mnie mobilizująco i nie czuję wcale nowego początku. Mam na tyle komfortową sytuację, że mogę zajmować głowę takimi pierdołami, zamiast martwić się o cokolwiek poważnego, więc korzystam.

Właśnie. Zajmować głowę

Mam taką propozycję dla Ciebie i dla siebie, żebyśmy w tym roku przestali przestrzeń umysłową zajmować czymś, co nie jest tego warte, zyskując tym samym miejsce na cokolwiek, o czym chcielibyśmy myśleć więcej. Niestety, dialog wewnętrzny, historie z przeszłości i lęki dotyczące przyszłości wcale nie tak łatwo powstrzymać, więc musimy działać świadomie i bez ceregieli ucinać myśli, które sieją w głowie spustoszenie. Spięcie w pracy ma trwać w pamięci dzień, a nie tydzień, przykry tekst niech zostanie przerobiony i –  jeśli do niczego nie mobilizuje – schowany między bajki.

Ciągle mówimy, że nie mamy czasu albo głowy do czegoś. Jeśliby zastanowić się, na co ten czas i zasoby w mózgu trwonimy, trudna refleksja przyjdzie zaskakująco szybko. Trzeba zrobić inwentaryzację w głowie, ściągnąć zakurzone graty z półek i najlepiej wyrzucić wszystko, co niepotrzebne. Kto by pomyślał, że pustka może być pociągająca…

Uwaga to skarb

Zasoby w głowie nie są nieograniczone, choć często tak myślimy, chłonąc jak gąbka co popadnie. Każdy chce naszej uwagi, więc ta uwaga to skarb – większy niż zawartość naszych kieszeni, bo to dopiero ta uwaga zmienia się w pieniądze, które na obiekt zainteresowania wydamy. Ja swą uwagą szastałam jak popadnie, nie dostając nic w zamian. Choć oczywiście myślałam, że dzięki temu… chociażby jestem na bieżąco. Moją głowę zajmowało tyle spraw, że nie słyszałam siebie.

To nie jest wydarzenie, to proces. To nie jest pojedynczy ruch, a suma decyzji. Pomogło mi po ograniczenie tych treści z internetu,  które nie mają na mnie dobrego/żadnego wpływu, mijanie luster bez gapienia się w nie i pozwolenie sobie na bycie bezczynnym.  Choć wyda Ci się to śmieszne, dla mnie było odkryciem. Kontynuowanie tego podejścia w tym roku napawa mnie optymizmem.

Chyba pierwszy raz nie chcę „więcej” od nowego roku. Więcej robić, więcej zarabiać, więcej umieć. Więcej godzin, więcej słówek, wpisów, kilometrów, godzin, sukcesów. Pewnie mogę, ale nie chcę, bo wbrew pozorom to ograniczenia, a nie rozwój, są dla mnie bardziej wymagające.

I może to jest minimalizm, a nie ubieranie szarej bluzki do czarnych spodni.

Co u Ciebie na początku roku? Z jaką myślą w niego wchodzisz? Czekam na pogaduchy poniżej. :)

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.