Tym osobom powierzyłabym swoją głowę

Kategoria:

Znasz „Sekret”? To książka traktująca o… sile przyciągania. Bardzo upraszczając (choć chyba nie da się bardziej, niż zrobiła to autorka), powinniśmy się skupiać na tym, co pozytywne i na tym, czego chcemy, a niebawem to otrzymamy. Ot tak, bez działania, wszystko spadnie na nas z nieba – wystarczy skupić się na wysyłaniu odpowiednich fal do Wszechświata. To jednak nie czas na to, by teraz punktować wszystkie niedociągnięcia, które można znaleźć pod tym tytułem… Dlaczego więc „Sekret” zasłużył na to, by znaleźć się we wstępie do tego tekstu? Bo to właśnie on sprawił, że miałam ochotę dalej poszukiwać recepty na szczęście, zanim znalazłam jego prawdziwe źródło.

Po „Sekrecie” przyszedł czas na inne książki związane z rozwojem osobistym. Takie treści pojawiały się też coraz częściej w internecie, więc bardzo łatwo było otoczyć się podobnymi zagadnieniami i, dosłownie, prać sobie mózg. Teraz podchodzę już do tego z dużym dystansem (podczas gdy inni głośno się z coachingu śmieją, co niestety nie dziwi) niemniej jestem sobie wdzięczna za lata poszukiwań rozwojowych rozwiązań, bo najważniejsze rzeczy są ze mną do dziś. Tak to jednak jest, że człowiek chce więcej i więcej… Dlatego nie przestaję szukać. Dzisiaj chcę Ci pokrótce przedstawić trzy osoby, którym pozostaję wierna, jeśli chodzi o „rozwojowe” sprawy i o moją własną głowę.

MICHAŁ PASTERSKI

Na Michała natknęłam się w swoich poszukiwaniach bardzo szybko, czyli dobre sześć lat temu. Pierwsze wizyty w jego internetowym miejscu kończyły się godzinami spędzonymi na czytaniu! Co chwilę otwierałam nowy tekst, z każdego wynotowywałam myśli godne zapamiętania. Do dzisiaj co jakiś czas przychodzi do mnie wiadomość w ramach newslettera, a ja wpadam na blog tego coacha. Tam, oprócz zagadnień związanych z inteligencją emocjonalną, wyznaczeniem celów, nawykami, przekonaniami, związkami, znaleźć można również przydatne teksty na temat wegetarianizmu czy edukacji szkolnej, której kształt w opinii Michała przydałoby się zmienić.

Najbardziej budujące jest obserwowanie, jak osoba pisząca o rozwoju sama o własnym progresie pamięta – dzięki temu Michał wciąż pozostaje dla mnie autentyczny i czuję, że z jego patrzenia na świat mogę coś dla siebie wyciągnąć.

Czego się nauczyłam z jego tekstów? Pytanie powinno brzmieć: czego się nie nauczyłam. Bo wyliczać mogłabym z godzinę.

JACEK WALKIEWICZ

Nie wiem, czy tego Pana trzeba komuś przedstawiać. Prawie jak dziś pamiętam chwilę, kiedy na youtube wkroczyło nagranie z TEDx, którego popularność zaskoczyła chyba samego mówcę. Camper, poddawanie w wątpliwość utartych stwierdzeń, że „podróże kształcą” i „co cię nie zabije, to cię wzmocni”, motywacyjny, ale nie natarczywy ton. Jak widać po tym człowieku, aby porwać tysiące, nie trzeba wykrzykiwać na sali, że możesz wszystko. Doświadczenie, wiedza, poczucie humoru, spokój – to potrafi przekonywać bardziej niż najbardziej wyszukane, sztuczne środki retoryczne.

 Czego się nauczyłam od niego? Między innymi tego, że stabilizacja niekoniecznie musi być czymś, o czym powinien marzyć człowiek po studiach. 😉

MARIA ROTKIEL

Na Marię Rotkiel natknęłam się dzięki programowi „20m2” Łukasza Jakóbiaka. Uwielbiam ludzi, którzy potrafią się tak płynnie i składnie wypowiadać (co w mediach wcale nie jest takie oczywiste), a do tego mówią mądrze i dają odczuć rozmówcy, że jest ważny. Ostatnio spędziłam 1.5 godziny na wysłuchaniu jej spotkania z woodstockowiczami na ASP i utwierdziłam się w przekonaniu, że to po prostu do mnie trafia i będę chciała więcej (i pomyśleć, że mogłam tam być, na ASP…).

Naprawdę, potrzeba więcej wypowiedzi, w których na miejsce pustych, motywacyjnych haseł wchodzą realne, czasem trudne do wprowadzenia w życie porady pokazujące, że wysiłek wciąż jest w cenie, a samo myślenie o czymś nie przyniesie pożądanych rezultatów. Że nie ma co się usprawiedliwiać trudnym dzieciństwem, swoimi wadami i innymi brakami, tylko stawiać czoło wyzwaniom. Praca nad sobą to cholernie wymagające, ale jednocześnie wynagradzające zadanie.

Czego się nauczyłam z wystąpień Marii Rotkiel? Tego, co zaznaczone wyżej. 😉

Najchętniej napisałabym na zakończenie: „No, to idę teraz wprowadzać w życie wszystko, co mi powiedzieli!”, ale przecież trzeba też znaleźć czas na myśli… własne. I to z nimi konfrontować prawdy innych osób!

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.