Transkrypcje podcastów

Po co robić transkrypcję podcastów? Po to samo, co napisy do stories

Kategoria:

Kiedyś regularnie przeprowadzałam Cię przez meandry zajęć na rowerach, dziś – równie chętnie zabiorę Cię na internetowe salony, w których bywam. Na tych salonach popularnym środkiem przekazu są podcast i stories (na Facebooku lub Instagramie), które często ograniczone są tylko do dźwiękowego przekazu.

Niestety.

W takich internetowych okolicznościach przyrody przydałby się też tekst – spisanie tego, co zostało powiedziane. Po co się robi transkrypcję podcastu? Po co tworzyć napisy do InstaStories? Opowiem Ci dzisiaj o tym z perspektywy osoby, która tworzy podcast i czasem nagrywa InstaStories, ale także od strony odbiorcy takich treści.

Wiele moich podcastów nie ma jeszcze transkrypcji i to dowód na to, że czasem szewc bez butów chodzi. Na szczęście chociaż w kwestii stories nie mam sobie nic do zarzucenia, bo na bieżąco dodaję napisy! Dlatego właśnie będę się tu mądrzyć i zachęcać do tego, żeby zaufać tekstowi.

Napisy do InstaStories – Twoi odbiorcy na nie czekają

Kto choć raz próbował zrobić napisy do kilkuminutowego stories, ten wie, że to nie jest szybka akcja. Zajmuje to co najmniej tyle czasu, co nagranie, jeśli nie więcej. Nie mówiąc już o tym, ile literówek wychodzi spod palców na smartfonowej klawiaturze, co dla językowych nazi jest podwójnym dramatem. Chciałoby się czasem to olać i na lenia wrzucić samo wideo, dodając gifa „sound on!!” i licząc na to, że ktokolwiek odsłucha to, co mamy do powiedzenia.

Liczyć to sobie można, ale na siebie, a jeśli zależy nam na tym, by nie tracić odbiorców, trzeba robić napisy.

Choćbym nie wiem jak kochała najbardziej charyzmatyczne dusze internetu, to w pewnych okolicznościach nie zdecyduję się na słuchanie tego, o czym mówią na stories. Dusze te mają to do siebie, że witają się z człowiekiem tak energicznie, że dostaję palpitacji serca, a umówmy się: zawał to nie jest stan, w jakim chce się zaczynać dzień.

Wychodząc jednak poza swoje preferencje – wiele mam ogląda stories podczas sesji karmienia piersią. Pokażcie mi kobietę, która dobrowolnie przedłoży wysłuchanie czyichś wynurzeń nad sen dziecka i tym samym chwilę spokoju… A taki młody obywatel też raczej nie chce słyszeć, co tam się u kogoś dzieje przy kawie. No chyba że kawa jest z mlekiem.

Ostatnio z bólem serca wyciszyłam stories jednej z moich ulubionych twórczyń internetowych. Kobieta napierdziela kilkadziesiąt kafelek dziennie i nawet mówi do rzeczy, ale nie mam mocy przerobowych na zapoznanie się z tym. Natomiast czytam w tempie torpedy i pewnie bez problemu każdego dnia przeklikałabym, co miała do powiedzenia.

Zrobienie napisów na stories to okaz troski o:

  • mój układ krwionośny,
  • matki karmiące,
  • osoby etatujące,
  • pasażerów miejskiej komunikacji,
  • wielu, wielu innych, którzy nie mogą słuchać przez okoliczności zewnętrzne.

Jest jednak inna, najpoważniejsza (i dlatego zostawiona na koniec) okoliczność zewnętrzna, która uniemożliwia przyswojenie głosowe Twojego stories. Osoby niesłyszące i niedosłyszące również chciałyby zapoznać się z tym, co mówisz. Nie robiąc napisów, nie oferujesz tym odbiorcom nic – chyba że krótkie filmiki dotyczą tego, jak pięknie dziś wyglądasz. Osoby niesłyszące nie usłyszą barwy Twojego głosu i tego, jak emocjonalnie nacechowana jest wypowiedź. Nie zapoznają się z tym, co mówisz – daj im więc chociaż to przeczytać.

Transkrypcje podcastów: po co je robić?

Transkrypcje podcastów warto robić z tych samych powodów, co napisy do stories. Spisany tekst daje możliwość dotarcia do o wiele większego grona osób, niż działoby się to wyłącznie przy wersji audio. Dzięki potężnej transkrypcji (na blogu lub w pliku tekstowym) nie tylko dasz o sobie znać nowej publiczności, ale i zrobisz ukłon w stronę tych, którzy słuchają Cię regularnie – bo któregoś dnia mogą nie móc słuchać, a czytanie jak najbardziej wchodziłoby w grę. Gdyby ta transkrypcja na stronie była…

Takie mamy czasy, takie mamy dni, że o swojego odbiorcę dbać trzeba jeszcze bardziej niż kiedyś, bo o wiele więcej komunikatów go bombarduje.

Pamiętaj, że transkrypcje podcastów to często ogromne teksty, które liczą po kilkadziesiąt tysięcy znaków. Brzmi jak unikatowa, wartościowa treść! A takie lubią nie tylko Twoi słuchacze i czytelnicy, ale i Google. Jeśli za sprawą tak niewielkiej zmiany (w końcu transkrypcji nie musisz robić samodzielnie, możesz zlecić ją mnie) dołożysz szczebel do swojej drabiny, po której będziesz piąć się w górę w wynikach wyszukiwania Google, to chyba grzech się nie skusić?

Do dzieła!

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.