Syndrom oszusta

Syndrom oszusta. Może też go znasz?

Kategoria:

Jakie to wszystko pomieszane. Przekonania, ćpanie wiedzy, syndrom oszusta, prokrastynacja, porównywanie się do innych. Niby całkiem różne mechanizmy ryjące banię, ale tak naprawdę pięknie się ze sobą łączą, jeden wynika z drugiego.

Dzisiaj o syndromie oszusta. Nie, wcale nie chodzi w nim o wrażenie, że zaraz zadzwonisz do staruszki i naciągniesz ją na przedłużenie umowy na kablówkę, a przy okazji wciśniesz komplet zbytecznych garów.

To coś, co czasem nie daje normalnie pracować i kopie poczucie własnej wartości. Może też to znasz?

Syndrom oszusta – o co chodzi?

Syndrom oszusta to umniejszanie swoich osiągnięć i poczucie niekompetencji. Występuje niezależnie od tego, jaki poziom wykształcenia, doświadczenia czy wyszkolenia masz. Nie będę robić wielkiej analizy, z czego to się bierze – takie rzeczy powinno się załatwiać ze specjalistami, a nie czytając przypadkowego bloga. Niemniej myślą przewodnią, która towarzyszy mi przy pisaniu, jest: Słuchaj, też tak mam. Może będzie Ci raźniej. Poruszam ten temat, bo mnie też dotyczy.

Zdałaś egzamin. Obroniłaś pracę. W kieszeni magisterka i prawko, do tego super zaliczona rozmowa kwalifikacyjna, udana zmiana pracy. E tam, drobiazg – mówi ten głos w środku, który wierci Ci dziurę w brzuchu. Miałaś szczęście. Okoliczności, pełnia księżyca i korzystny biomet się na to złożyły. Możesz mieć milion papierów i dowodów na to, że wiesz i umiesz, a i tak wydaje Ci się, że to wszystko stało się przez przypadek. Ot, łut szczęścia, dobry układ gwiazd czy wtyki u Anioła Stróża.

U mnie też lekko nie jest. Chcesz poczytać?

Spędziłam dziesięć lat w radiu. Jeśli tam wrócę, to może dobiję do dwudziestu. Ale co chciałam zrobić przed ruszeniem z regularnym publikowaniem swojego podcastu? Kupić kurs na temat robienia podcastu!

To na pewno jest dobry kurs. Ale przecież ja mam już z czego czerpać. Czy kolejne szkolenie uspokoiłoby w mojej głowie ten głos, który ciągle powtarza, że niewystarczająco się znam? Aż dziwię się, że nie tonę w kursach z pisania.

Na obie rowerowe licencje narobiłam się tak, że… tylko ja wiem jak. Tygodnie rysowania wykresów, liczenia dużych jedynek, analiz muzycznych, studiowania podręcznika. Pierwszą licencję przyjęłam jak dzika, z poczuciem dobrze wykonanej roboty. Nie wiem, co zdarzyło się przy drugiej – najwyższej rangą – że pomyślałam potem: To drobiazg. Przecież każdy by to zrobił. A poza tym, kto Ci uwierzy, instruktorko po dziennikarstwie?

To ciekawe, że kiedyś w życiu nie przyznałabym się do takich rzeczy. Ale mam ponad trzydzieści lat. Wiem, ile nawyków myślowych i cudzych przekonań ściąga nas z obranej drogi. Przy dobrych wiatrach pomyślisz, że to minęło, a potem pojawiają się kolejne warstwy, jak u Shreka, jak w cebuli. I jeśli nie powiesz tego głośno, to nie wylezie.

Syndromie oszusta, jak żyć?

Nie mam odpowiedzi na to pytanie i nawet nie zamierzałam jej znaleźć w trakcie tworzenia tego wpisu. Czasem lubię napisać coś z trzewi. Jeśli masz swoje sposoby, by sobie poradzić z tym zjawiskiem, może podpowiedz?

Wiem za to, że chujowo się z takim syndromem oszusta żyje. Niskie poczucie kompetencji to choćby niskie wycenianie swojej pracy i czasu, który na nią przeznaczamy. W trakcie nauki urabiamy się po łokcie, a potem i tak stwierdzamy, że ten sukces to dzieło przypadku.

I jak siebie znam, to do mojego niedawno zdobytego zawodu niedługo podejdę z takim samym nastawieniem. Co prawda korektorka po dziennikarstwie brzmi wiarygodniej niż instruktorka zajęć indoor cyclingu po dziennikarstwie, ale na pewno znajdzie się powód, by uszczuplić zdolności. Może to akurat kwestia niewielkiego doświadczenia? Całkiem solidny argument… No jak go nie przygarnąć?!

Czasem boimy się oceny otoczenia, a często okazuje się, że sami jesteśmy swoimi największymi wrogami.

I am my own worst eneeeemyyy

Ale spoko. Podobno Emma Watson po sadze o Harrym też cierpiała na syndrom oszusta. No to jak już Hermajni to dotknęło, to mi faktycznie robi się raźniej. Tobie też?

***

Za redakcję i korektę tego tekstu dziękuję Karolinie Niepsuj. 🙂

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.