Schowaj fochy, pozwól mu się ruszać

Kategoria:

Ostatnio dowiedziałam się, że istnieje świat, w którym kobiety mówią do swoich facetów: „Znowu idziesz na te rowery?!”, „Nie biegaj, rozwalisz sobie kolana!”, „Ciągle ten sport, już nie pamiętasz o mnie”.

Poczułam się, jakbym słyszała o czymś, co dzieje się w innym wymiarze. Mój umwelt najwyraźniej nie przewiduje takich zachowań i scenariuszy, toteż wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że wspomniane wyżej akcje naprawdę mają miejsce w rzeczywistości. I jak to zwykle bywa: kiedy człowiek o czymś intensywnie myśli, wtedy coraz więcej odnajduje podobnych sytuacji w codzienności.

Oczywiście nie mówię teraz o scenariuszach skrajnych, kiedy to głowa rodziny zaniedbuje całą rodzinę, bo postanowił(a) skupić całe swoje życie – łącznie z funduszami – wokół przebiegnięcia maratonu albo kupna idealnego roweru na triathlon. Mam na myśli babskie fochy, które nie mają na celu nic innego jak tylko zwrócenie na siebie uwagi i są doskonałym przykładem manipulacji.


 Droga Panno Foszasta!


Masz rację. Niech Twój luby zalega na kanapie z pilotem w ręku. Jego rozrywką powinna być kolejna gra komputerowa, byleby siedział w domu – na zewnątrz czyhają niebezpieczeństwa. Niedźwiedzie, modliszki, cietrzewie… Musisz go przed tym uchronić.

Kobieto, nie sposób zaprzeczyć! Zawał serca w wieku czterdziestu paru lat to nie jest wynik trybu życia, ale genetyki i najpewniej to, że Twój luby co drugi dzień wybiega rano do lasu nie pomoże mu zachować zdrowia na dłużej. Co najwyżej takie postępowanie Twego mężczyzny doprowadzi do kolejnej kłótni przy śniadaniu. Zjedzonym osobno, oczywiście, bo przecież on biegał akurat kiedy Ty jadłaś.

Masz rację – niech zapomni o siłowni. Coś mu strzeli w kości, nabawi się kontuzji, sztanga spadnie na stopy, pacha spoci, żyłka pęknie. Człowiek nie jest stworzony do dźwigania ciężarów. Żaden z tego Twojego Szwarceneger.

Tak, znowu muszę się zgodzić: najlepiej jest łyknąć zwilgotniacze z wieczora, niż nabrać apetytu na swojego chłopa na sam widok jego wysportowanego ciała. Oferta farmaceutów taka bogata…

Zgadza się. Twój mężczyzna nie powinien mieć żadnej pasji, a już w ogóle odpadają te najbardziej wykańczające. To Ty musisz być jego jedyną radością i to Tobie ma poświęcać cały wolny czas, a nie bawić się w jakieś biegania, albo jeszcze gorzej: fitness kluby… Tyle bab w obcisłych koszulkach się kręci w tym fitness światku, nie daj bosz Roman zawiesi na kimś oko… Jasne, że zawiesi, skoro Ty wolisz mieć płaski tyłek od oglądania „Klanu”.

Ogarnij główkę! Jeśli nie chcesz się od niego odklejać z samego rana, rusz się z nim, zanim głowa zacznie narzekać. Nie musisz dziękować. I nie kręć nosem. Poczuj, jak to być z niego dumnym.

[Żeby nie było, że taka święta jestem: też mi się zdarzyło pokręcić nosem i powiedziałam swego czasu przed maratonem „Jak coś będzie nie tak, to zejdź z trasy”. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że jeszcze przed końcem wypowiadania tego fatalnego zdania zreflektowałam się i zafundowałam sobie soczysty facepalm. Do zjedzenia słoika oliwek w ramach samobiczowania zabrakło mi odwagi].

 

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.