Nawet, jeśli nie jesteś instruktorem, znajdziesz coś dla siebie w tym wpisie. Każdy w końcu kiedyś zaczyna pracę. Jest kilka uniwersalnych rad, których można się trzymać, by pierwsze kroki w nowej profesji przebiegały bez większych zgrzytów. A więc…
Stało się! Certyfikat szkoleniowy w kieszeni, widzisz swoje imię w grafiku klubu fitness, znajomi robią screeny Twojego rozkładu jazdy i wklejają Ci je na tablicę fejsbukową, a potem zaczynasz prowadzić zajęcia z uczuciem, że jesteś największym szczęściarzem na świecie. Oczyma wyobraźni widzisz scenariusz idealny: zarabiasz, robiąc to, co kochasz, ludzie Cię uwielbiają, a w dodatku „w pracy” czasem robisz swój trening! Endorfiny pojawiają się już zanim pierwszy raz usiądziesz na rower po drugiej stronie niż zwykle i powiesz sakramentalne „prawa noga tempo”.
Rzeczywistość delikatnie sprowadzi Cię na ziemię, co nie zmienia faktu, że może być tak, jak sobie wymarzyłeś. Jak zbliżyć się do idealnego scenariusza?
1. Ucz się od lepszych od Ciebie.
Tak, są tacy! Zawsze znajdzie się ktoś, kto doświadczył już tego, co zaczyna dotyczyć Twojej osoby. Porady kogoś z wyższego szczebla są nieocenione. Nie jest odkryciem, że aby osiągnąć sukces w jakiejkolwiek dziedzinie, można podpatrzyć, co robił ktoś, kto dotarł do punktu, w którym chcesz być Ty.
2. Rób swoje.
Przykład warto brać tylko z najlepszych. Średniaków i ludzi, którzy dawno nie zrobili kroku na przód, zostaw za sobą. Znajdą się osoby, które będą próbowały powiedzieć Ci, jak mają wyglądać Twoje zajęcia. Przyjdą na Twoją lekcję tak „doświadczeni” bywalcy rowerowych sal, że będą uzurpować sobie prawo do ocen: oni dotąd jeździli/ćwiczyli inaczej, Twoje zajęcia są słabe… Przywyknij do tego, że będziesz do kogoś porównywany – szczególnie, jeśli będziesz prezentować coś innego niż to, do czego przywykli inni. Warto nauczyć się odróżniać konstruktywny feedback od komentarzy gamoni, którzy nie mają pojęcia o czym mówią. Prawda zawsze się obroni. I do przodu!
3. To Ty jesteś szefem i tak się czuj na zajęciach!
Sprawa ma się podobnie jak na wystąpieniach publicznych. Podczas stresu związanego z mówieniem do ludzi zawsze powtarzałam sobie, że przecież zebrani chcą się czegoś ode mnie dowiedzieć i nie mają tej wiedzy, którą mam ja. Podobnie jest z zajęciami. Osoby, które przychodzą pojeździć, chcą spędzić z Tobą godzinę. Nie pojawiają z własnym profilem trasy, nie chcą jechać sami w kącie strefy cardio. Jeśli komuś się nie spodoba to, co proponujesz, i tak prawdopodobnie już go nie zobaczysz.
4. Uśmiechaj się.
Podstawa. Ewentualne potknięcia ujdą Ci płazem, jeśli inni zobaczą, że masz dystans do siebie i nie robisz wielkiego halo wokół swoich błędów. Ale najpierw to Ty musisz dać sobie do tych błędów prawo.
5. Bądź asertywny od samego początku.
Niewskazane jest, byś u drzwi swojej instruktorskiej kariery konkretnie się zajechał. Pewnie i tak Cię to nie ominie, ale polecam nie brać wszystkich zajęć, które masz możliwość obsadzić. Warto też określić reguły współpracy z klubem – to, że zaczynasz, nie oznacza, że musisz się zgadzać na warunki, które Ci nie odpowiadają. Pokora jest wskazana, ale zdrowa równowaga również. Jeśli dasz komuś wejść sobie na głowę, ktoś wygodnie się na niej rozsiądzie i mimo Twoich starań, nie zrzucisz go bez nieprzyjemnych konsekwencji, kiedy już zmądrzejesz.
6. Podnoś kwalifikacje.
Niewiele rzeczy tak podnosi pewność siebie instruktora jak osiąganie kolejnych poziomów. Kto się nie podniecał, kiedy grając w Mario Bross docierał wreszcie do smoka? Pokonywanie kolejnych etapów cieszy nie tylko w grach. Kiedy Twoje umiejętności są potwierdzone przez specjalistów wypisujących Ci certyfikat, masz totalnie w nosie opinie tych, którzy nie odróżniają jumps od rhythm press. Zatem…
…nie popadaj w samouwielbienie, ale i mierz wysoko! Obojętnie, czy jako instruktor, czy jako … <- wpisz wymarzony zawód.