To krótki proces. Do mózgu dociera bodziec, który mówi: właśnie zobaczyłaś coś, co spowoduje lawinę reakcji. Ułamki sekund: zamykasz oczy, nabierasz powietrza do płuc i wiesz, że zaraz je wypuścisz – chcesz to zrobić cicho, ale nie wiesz do końca, czy nie usłyszysz zaraz największego hałasu dnia. Tego nie da się przewidzieć.
Prawdopodobnie nie skończy się na jednym wybuchu. Najgorzej jest, kiedy próbujesz się ogarnąć. Wtedy przychodzą największe fale. Orientujesz się, że masz mięśnie brzucha – w tych chwilach, kiedy masz wrażenie, że włókna mięśniowe zaczynają kapitulować przez zbyt silne skurcze. Dwie minuty życia wykańczają Cię do reszty. Znasz to uczucie?
^^^
Siedzisz na wykładzie z miną „I have no idea what I’m doing”. Nie masz pojęcia o czym mówi prowadzący. Obok Ciebie siedzi ktoś, kogo ledwo znasz. Ktoś, kto ma pojęcie nieco większe o tym, co przekazuje mówca. Twój nowo przybyły towarzysz uprzejmie próbuje tłumaczyć treści z polskiego na Twoje. Komentuje każde zdanie, które macie okazję usłyszeć. To nie irytuje, wręcz przeciwnie: trzęsiesz się, bo przecież nie możesz głośno wypuścić powietrza z potężnym ładunkiem dźwiękowym, kiedy wszyscy są zasłuchani. Tak niewiele Ci potrzeba – już uwielbiasz tego człowieka obok. Nie wiesz, kim jest i skąd w jego głowie biorą się takie myśli. Nowe komentarze rodzą się lawinowo. Może być seryjnym mordercą, ale jakie to ma znaczenie w kontekście tego, że pierwszy raz od kilku tygodni szczerze się śmiejesz?
^^^
Stoicie przy boisku. Gapiąc się na orlikujących nastolatków, on przekazuje Ci intymny szczegół z życia. Wiesz, że nie wypada ryknąć śmiechem, więc zaśmiewasz się delikatnie, chcąc być kulturalną damą, dystyngowaną personą. Ale rozmówca wie, że to nie koniec, a umiar to dla Ciebie słowo z obcego języka, kiedy w grę wchodzi śmiech. Zbyt długo się znacie, by pomyślał, że skończyłaś na lekkim uśmieszku. Patrzy znacząco, patrzy z wyczekiwaniem, a Ty nie wytrzymujesz. Zginasz się w pół, jesteś tu i teraz.
^^^
Chce Wam się spać, ułożone w łóżku po imprezie rozkminiacie życie. Próby refleksji nie powiodły się – łzy, które pojawiają się na poduszce, nie wynikają z rozżalenia. To efekt jednego tekstu, a potem kolejnego i jeszcze jednego. Innej interpretacji przysłowia, ciekawego nawiązania. W końcu przestajecie rozmawiać. Zabrakło sił. Jak najwięcej takich niemocy…!
^^^
Czujesz, że jeszcze trochę śpisz, kiedy włączasz komputer. Ktoś obok Ciebie już zdążył się rozkręcić w pracy i głośno reaguje na to, co zobaczył na monitorze. Nie wiesz, co to jest, ale czujesz, jak wszystko zaczyna w Tobie wibrować na dźwięk tego zacieszania. Najpierw parskasz dwa razy pod nosem, a kiedy śmiech tej czarnej, lokowanej głowy się nie kończy, w końcu ulegasz i ryjesz polikiem o biurko. Dwie tak głośne reakcje to za dużo na to małe pomieszczenie.
^^^
Siedzicie w oparach specyfików wszelakich. Słuchasz dwóch osób, które znają się tak długo, że mają prawie taki sam sposób mówienia. Jest w tym coś tak zabawnego, że ciągle nabierasz – tym razem zadymionego – powietrza i czujesz, że to za chwilę znowu się zdarzy. Sekunda ciszy przed burzą. Przed hałasem o natężeniu sporym. Za chwilę usłyszysz, że nie, ona się nie zjarała, naprawdę tak ma. Ona tak się śmieje. Ciągle.
^^^
Nie rozmawiałyście na żywo zaledwie dwa dni – to wystarczy, by z trudnością wejść po schodach do mieszkania. Bo jak tu zdobywać kolejne stopnie, kiedy nogi trzęsą się pod ciężarem rozedrganej klatki piersiowej? Najgłupsze teksty świata zrozumie tylko ona. Na niektóre Twoje suchary odpowie przytknięciem palca do zniesmaczonego czoła, ale większość wpisze do kalendarza, by ich nie zapomnieć i kiedyś zacytować. Podczas ataku próbujesz coś jeszcze powiedzieć, ale każda wypowiadana sylaba kończy się salwą śmiechu.
Śmiech jest dla duszy tym samym, czym tlen dla płuc. Śmiech to najkrótsza droga między dwiema osobami. Niemal zawsze można zmierzyć jakość swych relacji z ludźmi prostym parametrem – śmiechem.
Jaki jeszcze aforyzm znasz?
Śmiech to wyznacznik relacji. Znasz ludzi, którzy się dogadują, ale się razem nie śmieją? Masz wielu znajomych. Których lubisz najbardziej?
Papieros skraca życie o 5 minut, ale jeśli masz świetne towarzystwo i dobrze wyliczysz, przepalona impreza i tak może wydłużyć Twoje życie.