Koniec roku, skończone trzydzieści lat, narodziny dziecka. Ile okazji do refleksji i podsumowań… O każdej mogłabym napisać oddzielny tekst. Może te tematy się pojawią, ale już nie tutaj. Jesteś tu już ze mną jakiś czas, więc już tłumaczę, o co chodzi i co to oznacza dla Ciebie.
2019 rok na pewno był dla mnie przełomowy. Głównie dlatego że zostałam matką, ale wiele wydarzyło się na drodze, po której kulałam się z coraz większym brzuchem. Na kilka miesięcy wyłączyłam się z życia instruktorskiego, etat również był krótszy niż zwykle. Brzmi jak dodatkowy czas do spożytkowania? Owszem, ale miałam też urodziny, po których stwierdziłam, że… ja już tego czasu nie mam.
Skoro nie ma czasu, czas na zmianę
Mam wrażenie, że w ostatnich latach robiłam milion rzeczy. Trochę dziennikarzyłam, coś tam blogowałam, robiłam audycję i podcasty, pisałam recenzje gier, prowadziłam blogi firmowe i zajęcia indoor cycling. Do recenzji trzeba się przygotowywać x godzin, do indoora też, audycja to również postprodukcja, nie samo gadanie do sitka. A to wszystko po godzinach pracy. Czasami nie wiedziałam, czy padam na twarz z zachwytu i naćpania endorfinami, czy zwyczajnie ze zmęczenia, bo czym może się kończyć próba dawania z siebie stu procent w tak wielu projektach?
Myślę, że rozumiesz ten stan. Wielu z nas tkwi w takim pędzie nie wiadomo gdzie, ciągnąc pięć srok za ogon. Dlatego z pięciu srok muszę zrobić dwie, góra trzy (nie wyobrażaj sobie tego zbyt dosłownie). I ma to przełożenie na blog.
***
Proszę o Twoje pięć minut i kilka klików w ankiecie na temat mojego blogowania. Dziękuję!
Chcę wypełnić ankietę!
***
Kiedy rozwój się kończy
Kiedyś nie wyobrażałam sobie swoich tygodni bez udziału zajęć rowerowych. W ciąży okazało się, że z tą absencją na sali radzę sobie zaskakująco dobrze. W indoor cyclingu dotknęłam sufitu. Mojego własnego, zamierzonego: licencji A. Prowadzenie zajęć nadal będzie pięknym urozmaiceniem życia, ale ta przerwa przypomniała mi o tym, co wie każdy instruktor z licencją A. Cholernie warto ją mieć, a jednocześnie po niej… „nic nie ma”. I cóż, trzeba sobie radzić, inspirować się na własny rachunek.
Nie pójdę w inny nurt szkoleniowy, nie będę jeździć do innego miasta prowadzić zajęcia, nie oferuję swojego uczestnictwa w maratonach na drugim końcu Polski. Bycie masterem jest dla mnie nieosiągalne, a więc zrobiłam wszystko, co zamierzałam. Łącznie z zarażeniem tą aktywnością tylu osób, ile mogłam. Na żywo i tekstami na blogu.
No właśnie, blog i indoor cycling. To miejsce powstawało kiedy myślałam, że to w IC pójdzie cała moja siła, miałam za sobą pełną sukcesów zimę po licencji B. Gdy sądziłam, że w najbliższym czasie przebiegnę maraton i kupię rower szosowy i tak dalej. A tu dzień za dniem pokazywał, że sport czy ruch na dłuższą metę nie będą moim sposobem na życie. Mowa nie tylko o predyspozycjach, ale przecież potrzebuję zarobić na czynsz, a tego nie zrobię amatorskim sportem. Więc jeśli mam wybór między trenowaniem do triathlonu, a napisaniem tekstu na zlecenie, wybór stał się oczywisty, choć nie mogę napisać, że prosty.
Nie mam już czasu, by się tak rozmieniać na drobne w tych dodatkowych zajęciach. Stawiam na coś, w czym jestem najlepsza, co umiem robić i mogę dać innym. No i, hello, muszę jakoś zarobić na to wszystko, co chcę pokazać Bakłażanowi.
Blog agatamusz.com zrobił już, co miał zrobić. Jego formuła na swój sposób wyczerpała się i chcę mu nadać nowy kierunek, zamiast go zaorać całkowicie. Bo tym by się skończyła próba prowadzenia bloga firmowego swojej działalności i drugiego, który dotyczy moich zainteresowań i misji. Teksty z agatamusz.com wciąż będą sobie bezpiecznie bytować, ale ich dom zmieni adres na ten, w którym zamieszkają moje usługi.
Wierzę, że nie zrobi to Ci różnicy. Ba! Myślę, że jego nowa odsłona przyniesie Ci więcej niż to, co było tu dotąd. Jeśli stanie się to priorytetem, scaleniem moich aktywności, a nie jedną z wielu zajawek, na którą mam dwie godziny w tygodniu… to może wyjść nam tylko na dobre.
Jako sentymentalny człowiek aż chciałabym krzyknąć: dziękuję! Obojętnie, czy jesteś tu od 2014 roku czy dopiero ostatnio zostawiłaś tu pierwszy komentarz. Dzięki, że jesteś częścią tej mikrospołeczności i mam nadzieję, że ze mną zostaniesz. Jeżeli masz 5 minut, wypełnij proszę ankietę i miej wpływ na to, jakie treści będę dla Ciebie tworzyć już niebawem.
Chcę wypełnić ankietę!
Blog to jedna z najważniejszych części mojego życia. I dlatego czas zrobić mu trening wzmacniający. 🙂
Do usłyszenia, wracam w 2020!