obsługa roweru stacjonarnego

Randka z rowerem. Co jest ważne w obsłudze roweru stacjonarnego?

Kategoria:

Docieranie się z rowerem stacjonarnym jest porównywalne do pierwszych randek. Pewna nieśmiałość, lekkie koloryzowanie swoich możliwości i delikatne nerwy przed kolejnym spotkaniem. Prawie pewne jest też zaliczenie wtopy. Przed randką można sobie przypomnieć zasady savoir vivre’u, a przed pierwszymi zajęciami przeczytać o tym, na co zwrócić uwagę przed i w trakcie obcowania z tomahawkiem czy innym spinnerem.

Outfit

Na randce nie pojawiamy się w stroju na rower (chyba że to randka dwóch cyclingowych nazapaleńców), na indoor cycling nie przychodzimy w dżinsach i sandałach. Nie będę językiem regulaminów pisać o tym, co grozi, jak się wplączą nogawki w części roweru albo obuwie będzie niedostosowane… Prościej będzie: w tych dżinsach to Ci się po prostu tyłek spoci jeszcze przed pierwszym obrotem.

Kierownica jako laska

 Bez paniki: uważam, że wsparcie się kierownicą jest całkiem naturalne przy pierwszym, drugim, nawet piątym kontakcie z rowerem. Zanim Organizm ogarnie, czego od niego wymagasz, ratuje się jak może. A najbliższe koło ratunkowe vel brzytwa to oczywiście kierownica. Jasne, że trzymanie bioder nad siodełkiem i jednoczesne jechanie w rytmie, a do tego jeszcze zmiana pozycji… to dużo na jeden raz. Z zajęć na zajęcia staraj się coraz dłuższe odcinki pokonywać w oczekiwanej pozycji. Ciało zapamięta ruch i będziesz przyjmował rowerowe pozy z automatu.

Tańczące biodra

Tomahawk jest akurat specyficzny pod tym względem, ale inne szkoły również kładą nacisk nad trzymaniem bioder stabilnie. Nie chodzi o „całe życie na frozenie”, ale tańce również nie są wskazane. Znajdź swój złoty środek na to.

Ciężar ciała na pedałach, głowa w miarę możliwości w miejscu – nie ma innej opcji, by odbyć porządny trening. Oczywiście żaden instruktor nie ma skali kołysania, którą traktuje każdego uczestnika i nie powie: „pani tutaj coś za bardzo się buja… Daleko to pani nie zajedzie, oj, nie…” Po prostu nie przeskakuj z nogi na nogę, z boku na bok, a wszystko będzie po bożemu.

Syndrom wstydnisia

(połączony z nuceniem „i co ja robię tuu, uuu…”). Uczysz się, pracujesz, masz tysiąc spraw na głowie. A do tego dobrze się odżywiasz, znajdujesz czas na fitness i dbasz o swój rozwój. Przychodzisz na zajęcia, kiedy inni jeszcze śpią albo piją piwo przed telewizorem. To dlaczego chowasz głowę między ramiona?! Wyprostuj się, broda do góry, klatka do przodu! Ściągnij łopatki! No, dumnie przed siebie patrz! Ekstra, to mi się podoba!

Jakby nie patrzeć, ostatnia zasada obowiązuje też na randce. Z opuszczoną głową nie zwojujesz świata. Już prędzej coś się uda, jak będziesz mieć(dałam Spiętemu dokończyć, bo sama trochę hamuję się przed rzucaniem sucharami na prawo i dalsze prawo, gdyż dopiero zaczynamy randkować).

Owocnych zajęć!

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.