A nawet w umięśnionych fit-dupkach.
Sama lubię dosadny język, wulgaryzmy sprawnie wplecione w tekst bawią mnie i są formą emocjonalnego nacechowania wypowiedzi. Jednak użyć mocnych słów w sposób, by spełniły taką rolę, to sztuka; inaczej tekst wzbogacamy tylko zapachem rynsztoku. Jeśli adresat takiego przekazu poczuje się dotknięty, autor skopał sprawę – choćby próbował zrzucić odpowiedzialność za interpretację na odbiorcę.
Pisanie i przekaz to sztuka
Kiedy ostatnio pisałam o empatii instruktora, nie wyczerpałam tematu. Jestem tego pewna po tym, co zobaczyłam na Instagramie w krótkich odstępach czasu. Najpierw Chodakowska, potem pani Kajstura vel Fit Matka Wariatka. Słowa Chodakowskiej przy Wariatce to pierdzenie serduszkami. Nie wiem, czy bardziej opadła mi szczęka czy inna część ciała, kiedy dobrnęłam do końca „wywodu”.
Dla chętnych:
Kiedy chcę skomentować takie sytuacje wpadam w potrzask, bo wiem, jak działa algorytm. Czy olać temat, czy nadawać mu rozgłosu, przekazując swoją uwagę? W końcu jednak stwierdzam, że potrzeba reakcji – w necie i w świecie. Jeśli nie masz odwagi zadzwonić po policję, kiedy sąsiad za ścianą maltretuje rodzinę, może zrównoważ mądrą opinią gówniane treści w necie?
Twórco – trenerze
Jeśli Twój klient lubi, kiedy zwracasz się do niego takim słownictwem na treningu – Wasza sprawa. Przy pisaniu tekstu, który zobaczą tysiące ludzi, pomyśl o innych zasadach. To nie jest treść z instastories, wzbogacona o mimikę Twojej twarzy, ton głosu i inne czynniki, które pozwalają zinterpretować przekaz. To słowa „na papierze”, coś, co wiele osób odbierze po swojemu.
I nie zrzucaj na kogoś odpowiedzialności za to, żeby dobrze zrozumiał Twoje intencje. To Twoje zadanie, więc naucz się posługiwać językiem pisanym. To, że edytujesz post i zaznaczysz, że „post jest skierowany do osób zdrowych”, niczego w Internecie nie oznacza. Skąd spadłeś, myśląc, że typowy internauta zareaguje: „Uf, super, że ostrzegasz. Czuję się chora, więc nie będę czytać”? Jeśli robisz sobie wycieczki do zaburzeń w ludzkiej psychice, naucz się najpierw odpowiedzialności za słowo, a najlepiej jeszcze znajdź w szufladzie swoje kompetencje do takich wypraw.
Zasięgi pokażą, kim naprawdę jesteś
Brak refleksji to spory problem ludzkości, który niedługo się na nas zemści. Ale nie trzeba tego zjawiska szukać w tak „odległych” sprawach jak kryzys klimatyczny. Wystarczy zatrzymać się czasem w social mediach i obserwować, jak poziom wrażliwości sięga dna.
Po internetowym twórcy z wielotysięczną społecznością wciąż spodziewam się więcej, niż po losowym hejterze wychowanym na wykopie. Nie przeczę, że to naiwne. Ale przynajmniej pozbywam się cichego przyzwolenia na takie zagrywki. Dla hejtera największą karą jest zignorowanie go. Komuś, kto dociera do tysięcy ludzi, trzeba pomóc czasem wrócić na ziemię. Mówią, że duże pieniądze nie zmieniają człowieka, one tylko wydobywają to, kim jest naprawdę. Myślę, że z zasięgami w sieci jest tak samo.
Dlatego proszę, Czytelniku – nie bądź leniuszkiem i dziel się treściami, które uznasz za wartościowe. Daj lajka ulubionym ludziom z Internetu, a gdy widzisz głupotę, a nie masz czasu na pokazanie komuś drugiego dna, nie reaguj, zamiast udostępniać w dwie sekundy jego wypociny w ramach rozrywki. W Internecie żyje to, czemu dajemy uwagę. To obecnie najcenniejsza waluta.
Społeczność, która przyklaśnie każdej głupocie internetowemu twórcy? Nie, dziękuję.
Mam dwie sprawy dziś do Ciebie:
- Znasz mądrych, wykwalifikowanych, odpowiedzialnych trenerów i dietetyków, tworzących w sieci? Zostaw ich nazwiska, namiary na ich wirtualne miejsca w komentarzu.
- Sprowadź mnie na ziemię, jeśli kiedykolwiek sama popełnię coś, co wzbudzi Twoje zażenowanie. Umowa?