Święta nie muszą być fit

Święta nie są od tego, żeby być fit

Kategoria:

„Fit” święta to czas pełen trudnych przypadków – w końcu są przepełnione majonezem i zalane żurkiem, a bukszpan może wchodzić w zęby. Te dni nie uznają kompromisów; kończą się wzdęciem, zadęciem, fochem. I bieganiem za karę.

Tak wnioskuję, będąc chwilę za długo w internetach.

Można, jasne! Zrobić zdjęcie przed jedzeniem i po jedzeniu, a później pochwalić się, że nic się nie przytyło w święta. Liczyć kalorie i być żywieniową wyrocznią dla całej rodziny tylko dlatego że naoglądało się przedświątecznych porad celebrytek. W końcu kto jak kto, ale one wiedzą, jak przyrządzić odtłuszczone (i odsmaczone) potrawy, a potem jak je sobie dawkować na skurczony żołądek… Można – opcjonalnie – podzielić się obrazkiem, ile kilometrów należy przebiec, by pozbyć się mazurka. Najlepiej tego, który jeszcze nie zdążył dostać się do żołądka.

Można go wyrzygać, jakby się tak uprzeć.

Biegowa bulimia

Można. W ramach psychicznego hartowania przeczytać o: 10 tekstach, które usłyszysz w te święta/ 12 babciach, które spotkasz przy stole w te święta/ 7 ripostach na każdy „komplement” od cioci przy wielkanocnym obiedzie… po czym, będąc wyposażonym w niezbędną wiedzę, ostentacyjnie milczeć podczas z trudem klejącej się rodzinnej konwersacji. Odklepać wizytę, wrócić. Nie pytać i czekać, aż coś zmieni się samo. Za rok powtórzyć schemat.

Powtórzyć, że święta to idiotyczny czas, że znowu będą dociekać, kiedy zmienisz stan cywilny, że znowu zjesz o kilogram za dużo. Przed jedzeniem znów nałykać się pustych porad albo suplementów, co by się lepiej trawiło i kiełbasę, i docinki. Napędzać reklamy, kliki, odsłony, sprzedaż. Zniżać święta do fizjologii.

Ale to Ty decydujesz, że będzie inaczej

Być może Ci to pasuje. Ale jeśli nie lubisz takich scenariuszy, to wiedz, że można… Biec bez zegarków i narzucania tempa, bez myśli o pozbyciu się jedzenia, łapać każdy promień słońca – nawet jeśli z myślą o witaminie D. Jeśli zbyć kogoś milczeniem, to tylko tym uśmiechniętym. Przez chwilę nie scrollować. Odpowiadać tym, którzy są obok, a nie tym w telefonie. Niech ci drudzy chociaż raz naprawdę nimi będą, pozwalając stanąć na podium tym namacalnym.

Zwolnić. Bo o tych, którzy się spieszyli, można przeczytać w podsumowaniu świąt na drogach. Oni już nie policzą żadnej kalorii.  

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.