Nocny Bieg 2015, czyli dycha po bydgosku…

Kategoria:

 

Nocnego Biegu w Bydgoszczy nie przeżywałam wcale. Widząc organizację Run Myślęcinek i biegu na początku maja, w których kibicowałam KzB i znajomym, wiedziałam, że nie ma co się jarać pakietem startowym czy terenami (w końcu mieszkam w tym mieście kilka dobrych lat, a śladami trasy chadzam codziennie). Chciałam po prostu sprawdzić się przed triathlonem. Najpierw, jako pierwsi ludzie w historii bydgoskiego melanżu, niczym dwa grube bąki w żółtych koszulkach wyrwaliśmy się z klimatycznego grilla, żeby iść pobiegać, a potem prawie kimnęłam w aucie, co uwieczniliśmy na tle wieprzowiny pakowanej (odblaskiem promujemy widoczność).

To tyle gwoli wprowadzenia.

Nocny Bieg w Bydgoszczy

Było duszno, ale biegło się dosyć przyjemnie. Raz, że wyprzedzanie jest sympatyczne – choć bywało ciasno, a dwa, że wieczorem Organizm jakoś łatwiej łapie rytm i może więcej (przynajmniej mój). Przy Focusie usłyszałam, jak przede mną jedna zawodniczka pyta drugiej: „Kurczę, ile biegniemy? Myślisz, że dwa już jest?”. Wyprzedzając, rzuciłam „dwa siedemset” i pomyślałam, że nic dziwnego – tabliczki z kilometrami prawie nie były widoczne. Umówmy się jednak, że dla wielu biegaczy to żaden problem, bo zerkają albo na zegarek, albo na sprzęt umieszczony na bicepsie. Cała „zabawa” z mierzeniem dystansu zaczęła się gdzieś  na siódmym kilometrze, kiedy zobaczyłam tabliczkę z napisem „7 km”, a garmin wskazywał… 6.30 km. Pierwsze, co pomyślałam: „Gdzieś zgubiłam GPS-a”, ale zaraz potem zerknęłam na czas biegu i wiedziałam, że to po prostu niemożliwe, bym w takim tempie pokonała 7 km poniżej czterdziestu minut. Krótko przed wbiegnięciem na stadion, gdzie była meta, jakiś ziomek z medalem krzyknął: „Dawać, nie ma 10 km! Pięćset metrów mniej jest!”.

W trakcie ostatnich metrów zmarnowaliśmy kupę energii na wkurzone komentarze. Teksty, które słyszałam po przekroczeniu linii mety, niechaj już zostaną w mojej głowie, a nie tutaj… Tylu ilu wkurwionych, było zwyczajnie zawiedzionych. Na zegarkach 9 km i 380 m. Na mecie tylko woda…

Skoro coś ma atest PZLA, to chyba naprawdę było przewidziane pełne 10 km? Na to wygląda. Kto zawinił?

Jako że peany pochwalne, hejty, a także poważne wyjaśnienia można zwykle znaleźć na Facebooku – sprawdziłam, co zadziało się na fan page Bydgoszcz Na Start. Do drugiej w nocy nic, a potem:

Drodzy Biegacze,Odbył się Bieg Nocny który wielu z Was z naszej winy nie kojarzy się w samych superlatywach, mimo, że...

Posted by Bydgoszcz na start on 27 czerwca 2015

 

To w ogóle była jakaś dziwna sytuacja: podczas pierwszego kilometra, gdzie jest jeszcze dosyć ciasno, wszyscy muszą się zwęzić, bo przejeżdża samochód -  z tego co kojarzę, oprócz uśmiechniętej pani fotograf, był na nim również czas. To chyba nic zaskakującego, że uczestnicy mogli go pomylić z tym, który wskazuje trasę? Fakt, że cokolwiek wjeżdża na trasę biegu (choćby bardzo cieszyło biegaczy, bo robi im spocone fotki) jest dla mnie wystarczająco zadziwiający i wolę już nie rozkładać na części pierwsze, czy (i jak) właśnie to przesądziło o takim niesmacznym zakończeniu. Bieganie można teraz porównać do usługi, którą nabywa zawodnik i chce za pieniądze otrzymać - jak zauważył jeden z biegaczy - pełnowartościowy towar.

Nocny Bieg w moim wykonaniu

Aby zakończyć notę pozytywnym akcentem, pochylę się na chwilę nad swoim biegiem. Dzień przed startem spojrzałam na trasę biegu i okazało się, że będziemy biec Trasą Uniwersytecką. Nie wiem, jakie tam jest nachylenie, ale nogi musiały popracować trochę bardziej niż na pozostałych częściach wczorajszego dystansu. Przed samym startem przeżywałam, że do TU nie ma co się podpalać, że musimy przez to przebrnąć, że... A okazało się, że mój Organizm poradził sobie świetnie jak na swoje możliwości. Na wynikach widać tylko nieznaczny spadek tempa. To dosyć budujące. Jak i to, że choć trochę osób na TU wyprzedziliśmy, to prawie nikt się w naszym najbliższym otoczeniu nie zatrzymał. Brawo. No i bieganie w towarzystwie jest świetne, a tym bardziej, jak to Towarzystwo jest lepsze od Ciebie.

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.