Przychodzi taki dzień w życiu instruktora, kiedy stwierdza (instruktor, nie dzień), że czas wspiąć się na wyżyny rowerowych kompetencji. Wspinamy się oczywiście w Standing Climb. Jednym w wyznaczników tego, że należy do najlepszych z najlepszych wbrew pozorom nie jest posiadanie najnowszych eSPeDeków, ale między innymi to, że potrafi się bez drgnięcia powieką, nie mówiąc już o odpowiedniej postawie, przejechać nieskończoną ilość minut
w tempie 3/4
Tak jest! Po pewnym czasie zwykłe umc umc już nie wystarcza. Trzeba stworzyć bardzo silną relację z rowerowym walcem i tak też czynię w ten szaro-bury, jesienny wieczór. Robię to bez marudzenia, bo widzę w tym swoją szansę: łatwiej nauczę się jazdy na rowerze na 3/4 niż tańczyć walca. Jako że powaga nie zawsze jest moją mocną stroną, chciałabym Wam teraz przytoczyć trzy utwory z tych, z którymi się w tej chwili zapoznaję, bujając się to w lewo, to w prawo – zależy na którą nogę w wyobraźni jadę. Wiadomo, że są to perełki. Piosenki, przy których można odlecieć…
… do pieczary wspomnień największych wzlotów i upadków miłosnych swojego życia.
Któż nie chciałby przejechać się na tomahawku z taką nutą w tle? Chyba zerknę, czy przypadkiem walentynki nie przypadają w kolejnym roku akurat w dzień tygodnia, kiedy mam zajęcia, to będziemy się wzruszać wspólnie. W sytuacji, kiedy jesteś instruktorem, uprzedź swoją drugą połówkę, że ciągłe puszczanie tego w domu nie jest zachętą do igraszek, tylko ciężką nauką odliczania! Uczyć się, a nie głupoty w głowie!
Kolejny klasyk. Aby dodać trochę pikanterii, powiem Wam, że można do tego pojechać skoki na przykład. Może nie będzie prościej skakać na sześć i na trzy niż na osiem i cztery, ale… o ile bardziej romantycznie…
Bez Whitney nie odbędą się żadne pościelowe zajęcia. Właśnie rzucił Cię chłopak? A może nie ogarniasz życia z powodu kubotek na oczach, które pojawiły się wraz z księciem z bajkiem? Przyjdź na zajęcia, a jazda z Houston pogłębi Twój stan! Przyjdź, a Whitney i ja pomożemy Ci zgubić dodatkowe kilogramy spowodowane jedzeniem słodyczy, które Ci podsuwa co wieczór pod nos!
Uff… Zdziwieni? Przerażeni? Zniesmaczeni? Spokojnie! Po pierwszej styczności z jazdą w metrum 3/4 też czułam, jakby mnie ktoś przejechał. Walcem, oczywiście. Ajj, jak to mnie wyszczupliło!
A fotka jest stąd.