Kolejna odsłona hejtu. Padło na Bellę

Kategoria:

Chciałam napisać coś radosnego, pobudzającego do działania. Coś, dzięki czemu choć ja sama z energią ruszę się z krzesła i pofrunę gdzieś czynić pożyteczne, pozytywne rzeczy.

Otóż nie. Bo posiedziałam w internecie za długo i pozwoliłam, by zmanipulowane newsy i opinie pisane przez anonimowe osoby wpłynęły na mój mózg. A tak bardzo nie lubię wątpić w ludzi…

Nie dalej jak kilka dni temu dziwiłam się, o naiwna, w jakim tempie media mogą zniszczyć człowieka. Bez względu na to, co robił Durczok i jakie proszki ma w domu, patrzyłam na to wszystko z zażenowaniem. Sama na co dzień stykam się z falą hejtu dlatego że zrobiłam literówkę, ale to nic w porównaniu z tym, co spotkało tego człowieka. Czy to karma, nie mnie oceniać. Nauczyłam się, że nie moją rolą jest osądzanie, choć i tak nie zawsze wychodzi mi zachowanie dystansu. I to nie jest pokaz szlachetności, ale zwyczajny egoizm. Bo wierzę we wspomnianą wyżej karmę. Każdy syf do mnie wróci. Dlatego, chcąc chronić swoje poślady, wolę robić dobrze.

Krótko po Durczoku stało się coś, czego byłam świadkiem, choć nie w całości. W klubie, w którym pracuję i o którego dobrej jakości usług jestem przekonana, zaognił się konflikt, któremu program wspomnianego wyżej Durczoka nadał całkiem inny wyraz. Z miejsca, które uwielbiam i w którym nigdy z niczyjej strony nie spotkała mnie żadna nieprzyjemność, zrobiono siedlisko tyranów żądnych kasy, którzy mają w dupie niepełnosprawność klienta.

Można wymieniać, co w tym wszystkim jest najgorsze. To, że w materiale nie ma w ogóle relacji świadków wydarzenia, a tych znaleziono by bez problemu. Że wypowiedź menedżerki została drastycznie skrócona. To, że nikt nie wspomniał o zachowaniu trenera niepełnosprawnego chłopaka. Nikt nie powiedział dokładnie, jak zachowywał się ten pan i że wielokrotnie go upominano, iż prowadzi niedozwolone praktyki na terenie klubu. Nie powiedziano, że tylko jedna osoba miała mieć rozwiązaną umowę i to nie był pan Mikołaj. I jak dalsze sceny w recepcji doprowadziły do takiego obrotu sprawy.

Z całym moim dystansem do świata i staraniem się, by nie przeżywać za mocno czegoś, na co nie mam wpływu, i tak jestem po prostu rozżalona. Nie tym, co zrobiła telewizja, bo tej nie wierzę i nie oglądam już dawno. Bardziej wypowiedziami trenerów z konkurencyjnych klubów, którzy od razu powzięli news z faktów za prawdę objawioną. Za prztyczek w nos. Dojrzali, wykwalifikowani ludzie zamieszczają na fejsbuku tę informację i uznają za prawdziwą tylko dlatego że klub jest z Bydgoszczy, a Bydgoszcz przecież taka chujowa. Tak! To właśnie chciał z Waszymi mózgami i emocjami zrobić TVN. Sprał Wam głowy i wyzwolił najgorsze instynkty pod przykrywką troski o niepełnosprawnego obywatela.

Ocenianie rzeczywistości na podstawie jednego newsa z telewizji świadczy o wąskim myśleniu. Obsmarowanie kogoś na forum bez poznania sytuacji z dwóch stron nie jest pokazem siły. Danie jednej gwiazdki klubowi na fejsie nie jest dowodem na władzę. Wykorzystanie niepełnej informacji do swoich celów oznacza dla mnie konieczność podniesienia własnej samooceny z podłogi.

Nie wymierzam sprawiedliwości, jeśli sprawa nie dotyczy mnie bezpośrednio. Gdyby ktoś skrzywdził bliską mi osobę, pewnie zrobiłabym to bez wahania; jeśli jednak coś jest daleko ode mnie, chowam przekonanie o swojej nieomylności i zostawiam skonfliktowanych ludzi czy środowiska w spokoju.

Mimo że zastanawia mnie, jak niektórzy umieją dzisiaj spojrzeć w lustro, stwierdzam: ludzie, wciąż w Was wierzę.

Tylko dla TVN-u kij ma jeden koniec.

***

Uprzejmie informuję, że jakiekolwiek próby przeniesienia hejtu z innych miejsc internetu na tego bloga sprawią co najwyżej, że nauczę się banować na Disqusie.

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.