Kalsarikanni

Kalsarikänni – picie w gaciach. Poznaj sztukę relaksu po fińsku

Kategoria:

Transkrypcja 29. odcinka Podkastynacji. Aby odsłuchać podcast, kliknij poniżej. 🙂 Osoby wolące czytać znajdą coś dla siebie poniżej.

Agata: W dzisiejszym odcinku Podkastynacji chcielibyśmy opowiedzieć o piciu w gaciach. Jest to zwrot elektryzujący, bo zawiera w sobie dwie podniecające rzeczy dla przeciętnego człowieka: picie i gacie. Choć gacie to zależy jakie…

Mateusz: Dostałem książkę. Już miałem kiedyś książkę, ale dostałem inną książkę…

Jeśli ktoś nie wie, jakie Mateusz ma relacje z literaturą, to w odcinku o czytnikach może ją odsłuchać. Kiedy zapytałam, co Mat chce na Dzień Chłopaka, a on powiedział, że książkę, to trochę jebłam.

Książka, którą dostałem i przeczytałem w jeden dzień zaraz po jej otrzymaniu, to „Kalsarikänni. Sztuka relaksu po fińsku”. Kiedy się wgłębimy w tę lekturę, możemy dojść do wniosku, że chyba wielu Polaków w tej Finlandii jest, bo to picie w gaciach jest jak najbardziej polską dyscypliną. Skąd to się wzięło? Miska Rantanen, autor kilku książek i właśnie tej, twierdzi, że picie w gaciach to jedna z ikon fińskiego życia. To jest tak bardzo fińskie, że…

Że bardziej fiński może być tylko heavy metal albo Nokia 3310.

Nokia… I w sumie nic więcej ważnego tam nie ma.

Jak nie…?! A co jeszcze ważnego tam jest?

Metal.

Linux.

Linux, tak. Czyli solidny kraj.

Ja myślę, że to idealny dla Ciebie kraj. Abstrahując od tego, że złapałeś zajawkę. Na Duolingo wszedł fiński język, uczysz się. Heavy metal, nokia 3310 – nie miałeś przed xiaomi jakichś wyszukanych telefonów komórkowych chyba, czyli dałbyś radę z taką nokią. I picie w gaciach i Linux, ideolo.

To bardzo przyjemny kraj, mimo że pogoda nie rozpieszcza, bo większość miesięcy jest zimnych (9 na 12). 9 miesięcy w głębokich ciemnościach i 3 względne, z których lipiec jest najcieplejszy – w nim się mniej praktykuje picie w gaciach.

Wiadomo, jak to w Skandynawii – każdy kraj ma swoją filozofię. Szwecja i Norwegia ma coś takiego jak lagom. To nie jest bicie lagą po plecach. Można to przetłumaczyć jako umiar, równowagę lub bycie w sam raz. Czyli tak nie za bardzo, ekopodejście, demokracja, bez przesady. Nuda.

Dania ma swoje hygge, dużo osób to kojarzy. To zanurzanie się w nastroju, unikanie pośpiechu, cieszenie się chwilą. Kominek, domek, ciepłe kakałko, świeczka… I teraz wyobraźcie sobie: mieszkacie w bloku i montujecie kominek. I tutaj przestaje hygge działać. Wkracza fińskie kalsarikänni, czyli picie w gaciach. Można to praktykować niemal wszędzie i nie trzeba mieć kominka.

Czego potrzebujemy do kalsarikänni?

Wygodnych ciuchów: piżamka, ciuchy po domu – to nie muszą być gacie. Wcześniej trzeba przygotować alkohol: wino dopasować, piwo schłodzić. Albo to i to… Jeszcze whisky się znajdzie. Generalnie myk polega na tym, żeby się podchmielić, podwinnić, podwódzić, ale nie schlać się. Taki jest zamysł – żeby rano móc wstać, a nie leczyć kaca. To też sport czy hobby, którego nie stosuje się codziennie. Jeśli stosujemy codziennie to… raczej nie powinniśmy tak robić, bo to dobrze nie wróży. Ale jeden dzień w tygodniu albo weekend – można.

W Finlandii jest ciemno, daleko do sąsiada, błoto i dziwna breja na zewnątrz, nikomu się nie chce chodzić. Więc jak już mamy coś do picia, to możemy się tej ceremonii oddać. Mamy też wygodne gacie, przekąski słone czy słodkie. Ważne również, żeby w warunkach fińskich zapewnić sobie ocieplenie na stopy. Coś między butem a chudą skarpetą. Nie dziwię się, że to polecają, tam podobno zaciąga pod drzwiami.

Dlaczego przeklinamy? Bonus: kilka zacnych wulgaryzmów po angielsku

Potrzebne jest również jakieś medium, przy którym lubicie spędzać czas. Mogą to być filmy z Youtube, komputer i gry, odmóżdżająca komedia albo film, który już oglądaliście. Możecie grać na instrumencie. Mają to być zajęcia, które niespecjalnie angażują umysł, które rozluźniają, a nie wymagają szczególnej interakcji.

Autor przestrzega, żeby nie robić takich rzeczy jak spisywanie testamentu. Lepiej też nie szaleć w social mediach, nie komentować, a być tylko obserwatorem. Poza tym co byśmy publikowali w takich social mediach? Że siedzimy z gaciami na wierzchu? Mogłoby to się odbić na naszym wizerunku czy reputacji.

Najlepiej telefon zostawić w kieszeni, na regale albo w płaszczu. Youtube, który można oglądać na laptopie (z Linuxem!) albo na tablecie jest mile widziany. Są tam filmiki, które wałkowaliśmy już ileś razy i one nas na pewno rozbawią i odprężą. Ja bym sobie puściła parodię „Zmierzchu”.

Monty Python też się dobrze sprawdzi. Muzykę puszczamy tę, którą już znamy. Najlepiej wchodzą znane przeboje.

Książka o kalsarikänni jest wzbogacona o wypowiedzi osób z różnych kręgów. Bardzo ciekawe, można spojrzeć na tę sztukę relaksu czyimiś oczami i może nawet się zainspirować. Oprócz tego znajdziemy przepisy, jakie przekąski skołować, co warto jeść.

Nawet zanotowano informację, co zrobić, kiedy picie w gaciach zaczyna nam się wymykać z rąk. Podobnie jak kij czy strzelba – picie ma dwa końce i trzeba z tym postępować ostrożnie. Niektórzy są w stanie się oddać kalsarikänni bez alkoholu, za pomocą bezalkoholowych trunków i innych smacznych pączów. Chruśniak malinowy – piłaś i bardzo Ci smakowało.

Chruśniak – petarda! Polecamy Przystanek Tleń, tam jest chruśniak bardzo dobry. No właśnie – picie w gaciach. Nie jest napisane „Picie alkoholu w gaciach”. Można pić cokolwiek, chodzi o to, że alkohol ma takie działanie, że w odpowiedniej ilości (zwykle niewielkiej) potrafi wprowadzić nas w stan rozluźnienia. To jest bardzo dobre, że w tej książce jest kilkukrotnie podkreślone, że tego alkoholu ma być tyle, by na stopniu rozluźnienia się zatrzymać. Nie lecieć dalej, bo wtedy telefon komórkowy zaczyna służyć do zbędnego eksponowania swoich uczuć w social mediach, ale też to prosta droga do uzależnienia od alkoholu.

Koronawirus jasne strony

Idea kalsarikänni jest w porządku, ale byłam wyczulona i cały czas podczas czytania sprawdzałam, czy autor będzie o tym przypominał o tym, że nie chodzi o to, by się nawalić przed telewizorem i usnąć zalanym w trupa. Przypominał. Dlatego polubiłam się z tym pomysłem. Stawia na przytulność, normalność i swobodę. Jak sobie wyobrażę Mateusza w bokserkach i w długich skarpetach, z piwem w ręku, oglądającego 50 raz film z krasnalem zapierdzielającym po lesie, to jest to relaksujące wyobrażenie. Jestem w stanie zrozumieć, że Finowie na to postawili, kiedy mają całe miesiące tak ciemno, jak my mamy od listopada do marca.

Kiedy przychodzi lato, trolle wychodzą z jaskini. Finowie też. Wtedy zamiast kalsarikänni mają „piwo z siatki”. Nieskomplikowany proces. Idziemy do sklepu, kupujemy piwa, wkładamy je do siatki i szukamy miejsca do ich wypicia. W książce znajdziecie wyszczególnione parki, które się do tego nadają.

Pierwsza osoba liczby mnogiej mnie trochę zmyliła – pijemy piwo w parku? Hello, w Polsce to nie można sobie czegoś takiego strzelić…

Można. Jest tylko opłata: stówa.

No, to taki trochę drogi bar. Wolałabym iść do Kraftodajni.

Ale to zależy, jak szybko pijesz. Jak opracujesz całą siatkę i Cię nie złapią, to jesteś stówę do przodu.

Kalsarikänni. Sztuka relaksu po fińsku. Czy warto przeczytać?

Myślę, ze sympatycznie byłoby z Finami coś takiego przeżyć. Do książki jednak się przyczepię, choć nie mocno. Już któryś raz się natknęłam na książkę tego rodzaju. Gdyby ją pozbawić ilustracji, grafik, wymyślnych fontów – byłaby cieniutka. Jest ładnie wydana, są zdjęcia, które mają nadać klimatu, są grafiki działające na wyobraźnię… Ale czasem miałam wrażenie, że autor ciągle mówi o tym samym, tylko innymi słowami.

Treść „Kalsarikänni. Sztuka relaksu po fińsku” można było zamknąć w konkretniejszym systemie. Jak ktoś chce się odprężyć, to się odpręży. Mati to zrobił – około 16:00 wrócił z książką i późnym wieczorem była już przeczytana.

To lektura na jeden wieczór, warta tego wieczoru. Daje spojrzenie na to, że coś takiego jak picie w gaciach ma nazwę. Niektóre obyczaje, zdarzenia mają swoją nazwę w danych językach (podlinkować podcast). Dla nas w języku polskim nie ma jednego słowa na to. Gaciopicie? Brzmi to średnio.

Co ciekawe, starsi Finowie kojarzyli ten zwyczaj neutralnie albo negatywnie, bo miało to wydźwięk zajęcia dla samotnego mężczyzny, który pije sam w domu i jest smutny. Teraz to ma inne barwy na przestrzeni lat ludzie zaczęli odbierać to pozytywnie, jako formę relaksu.

Kalsarikänni gdziekolwiek jesteś

Kalsarikänni nie ma granic, nie trzeba być w Finlandii ani w domu. Nada się do tego na przykład hotel, kiedy pracujemy w rozjazdach. Ostatnia godzina konferencji jest nudna, symulujemy ból głowy i się z niej urywamy, po czym w radosnej samotności oddajemy się kalsarikänni w pokoju hotelowym.

Założenie kalsarikänni jest takie, by uprawiać je samemu. Ciekawe podejście do samotności. Nie wyklucza się towarzystwa, ale chodzi o to, by nie czuć się zobowiązanym do tego, by podtrzymywać jakąś wysokich lotów rozmowę.

Siedzimy na przeciwległych końcach kanapy i każdy jest zanurzony w swoim telefonie, tablecie albo książce. I tak spędzacie czas. Ciekawostka odnośnie Indian, choć nie wiem, czy prawdziwa: można było pójść do sąsiada, palić u niego pół godziny fajkę bez zamienienia słowa, wyjść… i to było uznane za rozmowę. Podczas kalsarikänni może być podobnie. Tutaj tylko dzielimy wspólny pokój. Choć niektórych cisza krępuje.

Ewidentnie nie jest to picie po polsku. Podczas picia po polsku dwie osoby nie dość, że nie powstrzymałyby się przed kolejnym browarem, nawet czując to charakterystyczne rozluźnienie, to w ogóle nie posiedziałyby w ciszy. „Suucheej, ja cie kocham… Roman, ale szy ty wiesz…”

No tak. Zależy, ile ludzie alkoholu przyswoili, jakie mają głowy. Każdy potrzebuje wyczuć, jak kto się zachowuje przy alkoholu. Jedni są agresywni i im odbija, inni są lovelasami, a niektórym odcina prąd po dwóch piwach. Trzeba znać swój organizm.

Wyznaczaj trendy w swoim życiu. Cudze są już zajęte

Według naszego państwa nie dojrzeliśmy do tego, aby jak Francuzi wypić sobie wino w parku na pikniku. Nas należy karać za picie alkoholu w miejscu publicznym, bo będziemy robić imbę. Jestem temu przeciwny, bo możesz jeść chrupki i tak ci odwali, że zaczniesz bić kogoś na ulicy. Czy to oznacza, że trzeba zakazać chrupek? Każdy powinien być odpowiedzialny za siebie. Jak komuś jakaś substancja przeszkadza w byciu normalnym, to powinien jej unikać.

Szczególnie podczas picia w gaciach, bo po co psuć smartfony, tablety i inne narzędzia.

Dobre powody do picia w gaciach

Picie w gaciach – tradycja fińska, sposób na rozluźnienie się podczas ciemnych wieczorów, które Finowie mają przez większą część roku. Ciepłe skarpety, wygodne gacie, dresiki, leginsy, coś dobrego do picia. Niekoniecznie alkohol, bo przecież są osoby, które pić nie chcą, nie lubią bądź nie mogą. Chillout! A teraz kilka powodów do picia w gaciach – w książce znajdziecie ich co najmniej 100.

  • Skończył się dzień roboczy.
  • Jutro jest dzień roboczy.
  • Nie możesz odnaleźć kota.
  • Kot się odnalazł.
  • Dziecko sąsiada zaczęło płakać.
  • Dzieci są u dziadków.
  • Dzieci nie ma u dziadków.
  • Pierwszą na świecie rozmowę przez komórkę przeprowadzono w Finlandii w 1991 roku.
  • Ciekawe, o czym rozmawiali.
  • Wszechświat się nigdzie nie kończy.
  • Narodowy hymn Grecji gdzieś się nareszcie kończy.

Widać, że humorystycznie jest ta książka napisana. Jak miałaby być napisana inaczej, jeśli jest o relaksowaniu się i piciu dobrych rzeczy w majtach! Nikt nie napisał, że faceci muszą mieć bokserki Calvina Kleina, a kobiety być w seksownej koronkowej bieliźnie. Każdemu ma być wygodnie. Tak powinno być w życiu! Ma ci być wygodnie, a reszta nie jest ważna, jeśli nie ranisz nikogo swoją wygodą.

Kalsarikänni to metoda na reset. Reset coraz bardziej potrzebny w tym szybkim świecie. Stresująca robota, jesteśmy decyzyjnymi ludźmi, dużo od nas zależy i czujemy duże spięcie na barkach. Wieczorne picie w gaciach pomoże nerwy zluzować. Zrzucamy garnitur – nawet niedbale, bo i tak oddamy go do prania. Ubrać się, niczego nie streamować, nie robić dowodów na siebie. Spędzamy czas ze sobą i rozrywkami, które lubimy. Parę godzin wieczornych, które pozwoli zluzować.

Jak usiądziecie sobie z browarkiem wieczorem przy Netflixie i poczujecie się rozluźnieni, to bardzo możliwe, że zanurzyliście się w kalsarikänni. A nawet nie wiedzieliście, że to robiliście.

Mamy nadzieję, że ten podcast też nie należał do gatunku spinających. Następny – może też będzie książkowy? Skoro Mati tak się rozkręca, że książkę pochłania w jedno popołudnie?

Kolejną mam do opracowania książkę telefoniczną.

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.