Przy okazji publikacji ostatniej notki okazało się, że ktoś tu zagląda! Zachęciliście mnie do tego, żeby o irytujących grupach kobiet napisać coś więcej. A w zasadzie to poszerzyć tę kategorię. Podpowiedzieliście, że w klubach można spotkać jeszcze:
Kobietę – antyperspirant
Myślę, że do tego worka wrzucimy też „kobietę – tapetę”, bo po co się rozdrabniać. Pani ta nade wszystko ceni sobie zajęcia, na których nie uleci z niej żadna kropla potu, która mogłaby położyć choćby ryskę na zacnie umalowanym licu. Klub fitness z reguły nie przewiduje takich zajęć, pozostaje więc ostrożne wykonywanie każdego ruchu i regularne sprawdzanie mokrości pachy. Widok ludzi wychodzących z sali Indoor Cycling w koszulkach o zmienionej barwie od potu powoduje u przedstawicielki tej grupy silne zdumienie.
Cardio – kobietę
Do tej kategorii zaliczamy panią, której towarzyszy również lęk przed podnoszeniem ciężarów, dokręcaniem i innymi czynnościami, które mogą zagrozić utracie kobiecości.
Kobietę – choreografa
Na fan page pojawił się komentarz: „Ja poznałam kiedyś kobietę – choreograf. Przychodziła sobie na dance i step, instruktor uczył swojego układu, a ona symultanicznie tańczyła swój własny”. O, wreszcie ktoś mnie rozgryzł.
Kobietę – gumę
Bynajmniej nie chodzi tu o mistrzostwo w stretchingu. Na uwagę zasługuje częstotliwość poruszania się żuchwy owej pani. Niedobory aspartamu są jej obce. Instruktorzy, którzy nie uznają kompromisów, wypraszają takie osoby z zajęć (nie mylić z wypraszaniem łask), bo po co mieć kogoś na sumieniu?
Cieszę się, że macie dystans do świata; świadczy o tym Wasz odbiór takich treści. Ponadto! Nie może być tak, że patrzymy z przymrużeniem oka tylko na kobiety. Uruchamiam swój zmysł obserwatora i udaję się na siłownię. Tym razem trochę mniej uważnie poćwiczyć, a bardziej podpatrzeć, jakich irytujących panów można spotkać w świątyniach żelastwa. Komentowanie nie boli, więc można mi podpowiadać poniżej. 🙂