Indoor cycling w ciąży

Indoor cycling w ciąży. Czy można chodzić na rowery?

Kategoria:

Indoor cycling w ciąży… Nie chodzi o to, że indoor cycling zaszedł w ciążę, choć mogłabyś tak pomyśleć z racji zawiłości naszego pięknego języka polskiego. Chodzi o to, że Ty jesteś w ciąży i chcesz iść na zajęcia, ale babcia, WP parenting i pani z Instagrama powiedziały, że chyba Cię pogrzało.


Opowiem Ci dzisiaj, jak to wygląda z perspektywy instruktorki. Osoby, u której kilka ciężarnych na zajęciach było (i nie zginęło), która sama zajęcia w odmiennym stanie przez jakiś czas prowadziła i która zakłada, że jeśli tu jesteś, to lekarz dał Ci zielone światło, a Ty chcesz się tylko upewnić. 😉


INDOOR CYCLING TO NIE PAPIEROSY ANI SUROWA RYBA – JEST BEZPIECZNY DLA CIEBIE W CIĄŻY. POD WARUNKIEM, ŻE:


• Ciąża przebiega prawidłowo i masz zgodę lekarza.
• Poinformujesz instruktora o swoim stanie, jeżeli ciąża nie jest jeszcze widoczna (ten słodki etap, kiedy wyglądamy, jakbyśmy napadły na sklep z pączkami…). Informowanie prowadzącego nie jest obowiązkowe, ale zapewnisz sobie trochę więcej uwagi, a to chyba miłe? 😉
• Ustawisz/ustawicie porządnie rower.
• Będziesz monitorować swoje samopoczucie i przerwiesz aktywność, jak tylko poczujesz się gorzej.


Jeśli od dawna chodzisz na zajęcia, te punkty przyjdą Ci naturalnie.


CZYLI NA INDOOR CYCLING MOŻNA PRZYJŚĆ W CIĄŻY?


Przyjść można. Można nawet wsiąść na rower i rozsiąść się tyłkiem na siodełku. Nawet jeśli będziesz miała pomysł na zmianę stylu jazdy, bo od lat robisz jump na raz na kierownicy, organizm prawdopodobnie szybko wybije Ci to z głowy. Szczególnie gdy masz już dodatkowy ciężar z przodu.


Jednak podczas tych kilku lat na sali miałam tylko parę klientek w ciąży – nie jest to więc najpopularniejszy wybór „ciężarówek”. Były to kobiety, które już wcześniej nieźle cisnęły na rowerze i nie chciały z tego zrezygnować. Nie zdarzyła mi się żadna klientka, która na pierwsze zajęcia przyszła właśnie w stanie błogosławionym. Nie oznacza to, że nie możesz tego zrobić, ale daj znać instruktorowi, że Twój ciążowy mózg poczuł zew roweru.


ROWER W CIĄŻY: STACJONARNY CZY NA DWORZE?


Rower stacjonarny to wciąż (w ciąży, he, he!) rower. O jeździe na tradycyjnym jednośladzie w trakcie ciąży sporo już napisano. Jeśli lekarz pozwala i czujesz się w porządku, na pewno zdecydujesz o tym, że rowerowe wycieczki są na propsie i nie odstawisz roweru w kąt.


Pokuszę się o stwierdzenie, że indoor jest bezpieczniejszy od jazdy w plenerze i mam tu na myśli czynniki zewnętrzne. Nie wywrócisz się, wjeżdżając na krawężnik, kierowca nie wyprzedzi Cię jak szatan, a nierówności terenu zobaczysz najwyżej na wyświetlanym filmie.


Jest i druga strona medalu. Co może denerwować w zamkniętej sali? Temperatura, którą w stanie błogosławionym odbiera się jak podczas menopauzy, jak w czasie suszy i jak przed egzaminem jednocześnie. Na tych zajęciach już tak jest, że – nawet w przypadku przyzwoicie nastawionej klimatyzacji – wszyscy chuchają, sapią, zalewają się potem… A zatem znowu: wszystko zależy od tego, jak się czujesz.

Indoor cycling w ciąży

CZY MUSISZ MONITOROWAĆ TĘTNO?

Ja tam lubię sobie podpatrzeć, co się dzieje z pulsem, ale nie jest to konieczne. Nawet jeśli przyszłaś na indoor cycling w ciąży. Do tej pory powiela się teorię, że w tym szczególnym stanie można osiągać tętno do 140 uderzeń na minutę. Wskoczy Ci 142 i zejdziesz z roweru, mimo tego, że czujesz się dobrze?


Dzisiaj nacisk kładzie się na odpowiednie nawodnienie, unikanie długotrwałych ćwiczeń w ryzykownych pozycjach i zdolność do swobodnego mówienia w trakcie aktywności. Zwłaszcza gdy przed ciążą byłaś aktywna. Ty wiesz najlepiej, kiedy przegięłaś, a kiedy możesz spokojnie kontynuować. Masz intuicję.


CZY PROWADZIŁAM ZAJĘCIA INDOOR CYCLING W CIĄŻY?


Tak, w pierwszym trymestrze. I schodziłam z roweru z zadyszką, co było dość kłopotliwe, kiedy jeszcze nie ogłosiłam uczestnikom, że to nie przez zapijanie każdego obiadu winem i siedzący tryb życia, tylko przez dodatkowego pasażera na pokładzie.


Każda ciąża to inna historia, a moja napisała się w sposób dla mnie zaskakujący – z miejsca pozbawiła mnie wydolności. Nie było mi łatwo z dnia na dzień pożegnać się z dobrą kondycją. Musiałam wybierać między jazdą a mówieniem do ludzi. Instruktor powinien mieć te dwie rzeczy zgrane. Ma być jak Beyoncé, która śpiewa, cisnąc przy tym niezłe choreo.


Ale przy okazji nauczyłam się jednego: czyjeś doświadczenie to czyjeś doświadczenie. Jakże się myliłam, oczekując, że będę jak moje koleżanki – instruktorki, które prowadziły zajęcia z wodami płodowymi na zakręcie!

No cóż, mój organizm rzekł:

Sorry, albo zajmuję się produkcją organów dla małego rowerzysty, albo dalej robimy kilometry w miejscu. Głośna muzyka też mnie zaczyna wkurwiać. Zacznij dziecku puszczać Mozarta, aby stymulować rozwój jego układu nerwowego, a nie Armina van Buurena i Tiesto, co z ciebie za matka…


Dlatego powiedziałam grupie, że zobaczymy się po drugiej stronie. Na szczęście nie odeszłam w zaświaty. Wpadałam na indoor cycling jako uczestniczka, żeby dać z siebie jakieś 50%, a nie 100, jak przy prowadzeniu zajęć.


Niestety, na rowerze było mi piekielnie niewygodnie. Pamięć ciała nie zawodzi, mięśnie brzucha i pleców trzymały ten dodatkowy ciężar, ale tak czy siak, jazda przestała być komfortowa. Tu więc kolejna informacja dla Ciebie: na tomahawku czy innym spinnerze może być Ci zwyczajnie ciężko usiedzieć, nawet przy perfekcyjnym ustawieniu roweru. Tak to jest w ciąży – niewygodnie się stoi, leży, siedzi, żyje.


KAŻDA CIĄŻA JEST INNA, SŁUCHAJ SIEBIE

Ja tu tak o niewygodzie, braku kondycji i dusznej sali, ale są też dobre strony. Najważniejsze jest to, że każda ciąża przebiega (przebiega, co za ironia…) inaczej. Mam sporo koleżanek, które o wiele lepiej znosiły to całe zamieszanie związane z rozwijającym się pod sercem człowiekiem i bardzo długo prowadziły swoje zajęcia albo przychodziły na zajęcia do kogoś. To samo dotyczy powrotu na rower po porodzie. Ja, z półrocznym brzdącem na pokładzie, nie usiadłam jeszcze na siodełko, ale są dziewczyny, które prowadziły maratony wcale nie tak długo po rozwiązaniu.

Na pewno, jeśli nie ma przeciwwskazań, warto się w ciąży ruszać. Dopóki jest to w miarę komfortowe, można ćwiczyć na rowerze stacjonarnym – bezpiecznie przeprowadzony trening krzywdy Ci (Wam :)) nie zrobi. Natomiast debiut na IC przełożyłabym na inny czas niż ciąża.


Ale pamiętaj, że poprzednie zdanie to tylko opinia. I że ten tekst nie zastępuje konsultacji z lekarzem. 🙂

***

Redakcja i korekta tekstu: Karolina Niepsuj

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.