indoor cycling

Indoor Cycling – pierwszy raz

Kategoria:

 

Ile razy słyszałam: „Rowery?! Co ty, nie dam rady!” Przypomnijcie sobie swoje pierwsze zajęcia… Tak, tak, każdy kiedyś był na pierwszej lekcji!

Ja nie pamiętam wiele. Z wrażenia. Światła, muzyka, niezłe disco… tylko tancerz trochę niekumaty. Nie mogłam pojąć, jak niby mam jechać w tempie i jeszcze dodać jakieś rytmiczne ugięcia łokci, więc szybko zaprzestałam prób pojmowania i zdecydowałam się walczyć o przetrwanie. Zajęcia były dla początkujących… tylko w grafiku. Moja walka zakończyła się sukcesem i mimo urażonej dumy („no jak mogło mi się nie udać pojechać idealnie za pierwszym razem?!”), kilka dni później wróciłam do rowerowego studia. Po części pewnie dlatego że w tamtej chwili życia byłam zwolenniczką rytualnego wypluwania płuc podczas/po treningu.

Nie każdy ma równie masochistyczne zapędy. Wystarczy, że jeszcze kilkanaście osób zostanie rzuconych na głęboką wodę na pierwszych zajęciach i zacznie pokutować przekonanie, że cycling to trening, na którym nie masz budować swojej kondycji, ale musisz ją mieć już udając się na pierwsze zajęcia. Co bardziej wrażliwe dusze i ciała uprzedzić się mogą nawet podczas patrzenia na stan t-shirtów ludzi, którzy opuszczają zajęcia. Nie patrz na koszulki (chyba że nie odstrasza Cię odzieżowe „ombre”), patrz wyżej. Na twarze.

Idę pierwszy raz na indoor cycling

Możesz dołączyć do grona uśmiechniętych. Wystarczy, że od początku zadbasz o to, by wszystko przebiegło zgodnie z planem.

1. Wiem, że pracujesz, improwizujesz studiowanie, ratujesz świat i do klubu fitness przychodzisz, kiedy masz wolną chwilę. A że najczęściej wtedy odbywają się zajęcia dla zaawansowanych… Znacznie ułatwisz sobie sprawę, jeśli wybierzesz zajęcia „intro” lub „easy”.

2. Możesz też zrobić mały wywiad środowiskowy i spytać, do którego instruktora pójść. Stali bywalcy studia Indoor Cycling na pewno ochoczo polecą Ci swojego ulubionego.

3. Weź wodę, ręcznik i sportowe obuwie. Oczywiste? Jeśli byłoby takie, nikt nie musiałby o tym pisać… Na „easy” też się trochę spocisz, a w klapkach się niewygodnie jeździ. Nawet jak są markowe. Poważnie.

4. Wpadnij kilka minut prędzej! Poznamy się, pogadamy o życiu… A przynajmniej o ustawieniu roweru i ogólnych zasadach kierowania sprzętem z napędem na przód. To naprawdę ważne.

5. Nie ciśnij na maksa. (No chyba że zawsze szarżujesz za pierwszym razem…)

Teraz zdanie jak z ulotki suplementu diety: zrealizowanie wszystkich punktów zwiększa szanse za zapałanie miłością do tego rodzaju treningu. Kiedy już poczujesz się maksymalnie wtajemniczony, mogę obiecać, że będziesz z sali wychodzić z większą energią niż do niej wszedłeś.

Nie jest tak, stali bywalcy? Pierwsze zajęcia wciąż w pamięci?

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.