Mity, które zdążyły narosnąć wokół zajęć indoor cycling zarówno bawią mnie, jak i powodują zniesmaczenie. Od czego jednak jest ten blog!… jak nie od tego, żeby rozwiewać wątpliwości zagubionych dusz, trafiających tu po wpisaniu w Google sakramentalnego: „Czy od roweru rosną nogi?”
Rozmowa zasłyszana w szatni klubu fitness:
– Idziesz na rowery?
– Niee. Przestałam chodzić na to. Nogi mi urosły.
Muszynowa Głowa, jeszcze nie instruktorska, zaczęła dumać. Urosły? W sensie… zrobiły się dłuższe? Aha, nie. Chodzi o tę olbrzymią łydkę, o zarysowany czworogłowy. No tak, niezbyt przyjemne to dla oka, a co dopiero w dotyku. I szpilki odpadają.
Na bazie swojej nad wyraz i niepotrzebnie rozwiniętej empatii, po spojrzeniu na swoje nogi po miesiącach dokręcania, próbowałam wczuć się w sytuację biednych uczestniczek zajęć. Bez rezultatu. Szybko stwierdziłam, że na nic próby zrozumienia, gdyż po prostu takowych problemów nie mam. A to dlatego, że moje nogi dosyć wcześnie zaczęły żyć swoim życiem, zupełnie jak tyłek Edyty Olszówki w „Lejdis”.
Duże nogi przez indoor cycling
Rozwiązanie było jedno: zmienić tok myślenia. Odkąd zaczęłam traktować swoje nogi jako coś, co mnie do wielu dobrych rzeczy zaprowadziło, nie śmiem rzec o nich złego słowa. Polecam korzystanie z takiego podejścia zamiast wydziwiania, że przez Indoor Cycling kobiety muszą porzucić marzenia o obcisłych dżinsach. Znakomita większość instruktorek może się pochwalić atrakcyjnymi fundamentami, a wiadomo, że spędzają po parę godzin w tygodniu z dokręconym obciążeniem i zwykle jeszcze na siłowni, cisnąc przysiady.
Pisząc jaśniej: moje nogi były zawsze słusznych rozmiarów i indoor cycling nigdy nie rozbudował ich dodatkowo, ale poprawił ich wygląd. Gdyby rowerowe obciążenie faktycznie dawało rezultaty, których obawia się większość pań, to zajęć na rowerach stacjonarnych musiałoby być w przeciętnym grafiku dwa razy więcej. Wszyscy umięśnieni goście z siłowni zaraz po spotkaniu z suwnicą frunęliby na rower, żeby jeszcze dołożyć do pieca. Za pomocą samego roweru nogi wzmocnisz, ale nie rozbudujesz. Jeśli masz szczupłe fundamenty z tak zwanej natury, rowerowy opór trzy razy w tygodniu niewiele zmieni, choć znajdą się kobiety, które powiedzą Ci inaczej, bo mają inne doświadczenie.
Problem nie tkwi w obciążeniu. Problem tkwi w głowie.
Dwa zdania do zapamiętania:
1. Od dokręcania na indoor cyclingu nie będziesz miała wielkich nóg.
2. Jędrne udo jest bardziej apetyczne niż zwisający flaczek.
Dla dociekliwych: link.