Zawstydzanie motywacja

Jak zmotywować człowieka? Zawstydź go przy innych…

Kategoria:

 

To, że zawstydzisz lub wyśmiejesz zachowanie drugiej osoby, nie sprawi, że zmotywujesz ją do działania. Jeśli zrobisz to przy innych, na przykład przy kasie w supermarkecie, również nie skłoni tej osoby do zmiany. W kraju, w którym nieliczni mają odwagę zwrócić komuś uwagę na to, że pali papierosa na przystanku autobusowym, wciąż tak dobrze ma się fatshaming – stygmatyzacja otyłości. Ale jak ma się mieć gorzej, skoro osoby z milionowym zasięgiem dają odbiorcom jasny, czarno-biały przekaz?

Ewa Chodakowska zaczęła tydzień w Internecie od spontanicznego nagrania na Instagramie. Jeśli nie chcesz oglądać, streszczam: stwierdziła, że należy reagować na to, że ktoś niezdrowo się odżywia. Przyrównała takie osoby do samobójców. Ostatnio zwróciła uwagę miłemu panu przy kasie, który na taśmę wyłożył zupki chińskie. Powiedziała mu, że się truje. Jest przekonana, że skłoniła go do refleksji.

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

WŚCIEKŁY KOŃ ?? PS. Wyszłam spod prysznica .. sorry za ten look! Spieszę się ..

Post udostępniony przez Ewa Chodakowska Fitness Expert (@chodakowskaewa)

Ja nie jestem przekonana. Boli mnie nieprzemyślany sposób korzystania ze swoich zasięgów.

 

Pod pierzynką dobrych intencji

Film był nagrany prawdopodobnie pod wpływem impulsu, a trenerka pewnie miała dobre intencje. Oczyma wyobraźni zobaczyłam siebie, jak podchodzę do Twojego roweru na zajęciach i mówię: „Super, że przyszedłeś na indoor cycling, przynajmniej trochę schudniesz”… Jakie to miłe, jakie pełne dobrych chęci.

Pod pierzyną dobrych intencji pani od fitnessu znalazłam kilka innych rzeczy. Na przykład oderwanie od rzeczywistości, które coraz częściej zdarza się osobom publicznym. Albo wywieranie wpływu w sposób nie do końca przemyślany i zasadny. Władza nad czyimś życiem: to lubimy.

Chciałabym, abyśmy nie postrzegali życia jako czarno-białego jak filmik Chodakowskiej. A to właśnie krótkowzroczność przejawia się w strzeleniu do kogoś z tekstu, że się truje swoim sposobem żywienia, podczas gdy totalnie nie zna się jego sytuacji. Czy tę osobę stać na coś innego niż zupki chińskie? A może ma depresję i jedzenie nie leży w obszarze nie tyle jego zainteresowań, co sił? A co, jeśli z tymi zupkami jest szczęśliwszy, bo właśnie uregulował swoje relacje z jedzeniem? O, zgrozo. 

Co się dostaje w zamian za taki tekst do drugiego człowieka? Lepsze samopoczucie? Satysfakcję, że ktoś się zmieszał i ta zupka chińska pewnie będzie mu się odbijać również mentalnie?

Czy na rzeczoną rodzinę „3 XL” spotkanej na stacji benzynowej z hot dogami trenerka zwróciłaby uwagę, gdyby były to osoby szczupłe? Wciąż myślimy, że mamy prawo komuś dopierdolić dlatego że waży więcej niż my byśmy chcieli, aby ważył.

 

Jednym zawstydzeniem świata nie zmienię

 

Takie wypowiedzi to tylko sygnał o wielu rzeczach, które w tym dietetyczno-fitnessowym światku wciąż czekają na zmiany, a na których obecnie cierpi przeciętny zjadacz chleba (czy zupki chińskiej). Motywowanie wyglądem w klubach fitness. Ostracyzm w stosunku do osób otyłych, widoczny od restauracji, przez plaże, po gabinety lekarskie. Podejście „możesz wszystko” gloryfikowane przez trenerów. A jeśli nie możesz – cóż. Jesteś leniwą bułą, zginiesz marnie i to całkiem niedługo, w końcu „się trujesz”. Zrzucanie wszystkiego na słabość jednostki, podczas gdy w grę wchodzi szereg czynników. Czy wiesz, że obecnie bardzo często osoby otyłe to te o słabej sytuacji materialnej?

Zawstydzona osoba może i zmieni nawyki żywieniowe, zacznie ćwiczyć… za karę. Czy naprawdę o to chodzi w zdrowym stylu życia? Za dużo znam ludzi, którzy w najszczuplejszych momentach swojej egzystencji byli jednocześnie najmniej szczęśliwi. Powiązywanie wyglądu ze spełnieniem – słabe. Nie mówiąc już o tych, którzy wyglądają normalnie, ale wciąż czują przymus odchudzania i przekozackiej diety. Bo inaczej przecież ktoś może im zwrócić uwagę…

Mamy wiele do przepracowania jako społeczeństwo w kwestii postrzegania cudzego wyglądu. Wypowiedzi osób „z góry” tylko nasilają problem, zamiast dać impuls do rozwiązania, zupełnie jak niedawna kampania „Żryj-żyj”. Dwa miliony obserwatorów nie dają przyzwolenia na wpieprzanie się cudze życie, nawet, jeśli tysiące dusz internetowych już dawno podpisało z nami pakt.

Jestem w mniejszości, która nie przyklasnęła słowom pani trener.

 

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.