Zastanawiam się, czy jestem jedyną osobą na świecie, która w kontaktach z rowerem najpierw miała więcej styczności z indoorem niż z jazdą na dworze, ale żeby nie dopisywać sobie już za dużo wyjątkowości, porzucam tę tezę.
Srebrna Żyleta (imię tymczasowe, choć kto wie, czy nie zostanie z nami na dłużej) i jej zielona koleżanka Pestka wreszcie doczekały się wiosny i zaczęły ponownie pełnić swoją pierwotną rolę, zamiast wciąż zimować jako wieszaki do ręczników i odzieży (Pestka) i zagracaczy drzwi do kuchni (Żyleta).
Zanim srebrny nabytek z listopada mógł zadebiutować na ulicy jako uwielbiane przez hipsterów ostre koło, musiało ponownie oddać się w ręce Majstra.
No dobrze, Panie Majster. To co trzeba zrobić, żeby z roweru szosowego powstało ostre i co ty zrobiłeś podczas drugiego etapu budowy mojego roweru? I co ma zrobić ktoś, komu nagle zamarzy się ostre koło?
Czekaj, jak mam tu robić spowiedź, to ja muszę… – wyciąga papierosy – chcesz?
[fragment ocenzurowany]
Hm. Trzeba mieć zębatkę na sztywno, czyli nie może być wolnobiegu. Ja ze srebrnego wywaliłem wszystko, co kwalifikowałem jako kolarzówkę typową. Przerzutki tylne, przednie, koła, korbę, no i się wziąłem za nowe. Nowe, czyli: koła szosowe na wysokim białym stożku 28 (ten stożek to jedna z piękniejszych rzeczy na tym rowerze, przyp. agatamusz), korbę („Sobie laseczka sprawiła korbę sturmey’a po bogatości!”), łańcuch niebieski i przedni hamulec szczękowy.
Chwila ciszy, Majster patrzy z dezaprobatą i mówi:
Więcej ten rower nie ma elementów…
Po chwili kontynuuje:
Chodzi o to, żeby jeździł (doprawdy?), a potem będzie upiększanie. Malowanie ramy i widelca, będą też inne opony i pedały (bo jednak tylko łańcuch w niebieskości to za mało, przyp. agatamusz).
Ale o tym w następnym odcinku.
W najbliższym czasie nie kupię sobie przepysznych szejków warzywnych, szpinaku sami wiecie gdzie, nie wspominając o tuszu do rzęs i podkładzie, bo konto zostało wyczyszczone w lepszym tempie niż to, które notuję podczas kupowania t-shirtów z przekazem. Cóż, makijaż i tak by spłynął podczas szybkich tras, więc nie żałuję wyboru. Tak zacieszam na tym rowerze, że łudzę się, iż mejkap nie jest mi bardzo potrzebny.