Bo ty jesteś taka normalna

Kategoria:

Ta normalność to komplement rangi co najmniej takiej samej jak mniej lub bardziej endorfinowa uwaga dotycząca zajęć.

Lipiec któregoś roku

Czas na najodważniejsze wakacje dotychczasowego życia. Brak ogarnięcia i mała świadomość dodaje nam odwagi. Poznajemy dziesiątki osób; a każda z nich pokazuje nam inną historię. Głowy pękają od perypetii życiowych, które nie zdążyły doświadczyć dwudziestoparoletnich organizmów. Ucieczka od kogoś albo do czegoś. Chęć i potrzeba pracy za godziwe pieniądze; kurs funta nie tak dobry jak dziś, ale wystarczy na lepsze waciki. Rozczarowanie ojczyzną. Zaraz potem zawód na ojczyźnie tymczasowej, wyspiarskiej. Jednak miało być trochę inaczej, a ten język to tak ciężko wchodzi…

Gadamy piątą godzinę w kuchni. Z nim: jednym z tych, co w JuKej szuka swego szczęścia (a i tak musi pożyczać co miesiąc hajs, za który kupi szczęście w proszku). O technikach samoobrony mówimy, o ziołach maści wszelakiej i o tych, którzy przychodzili do jego rodzinnego domu i opowiadali, co sobie ostatnio dali w żyłę. Różni nas wszystko, ale „flow” w rozmowie pozwala o różnicach zapomnieć. Kiedy orientujemy się, która jest godzina, nagle słyszymy od niego, że tak szybko leci czas, bo… „wy jesteście takie normalne”.

Aha.

Wtedy wzruszyłyśmy ramionami i wróciłyśmy do wątku o hodowaniu kozy w ogródku, ale tamto zdanie usłyszałam jeszcze nie raz. Powtórzone w głowie przez niego – wspomnienie, jak i od innych, którzy pojawili się już po lipcu któregoś roku.

Ostatnio lepiej powiedzieć o sobie, że jest się porąbanym, lubi się pędzić pod prąd, być ciągle pozytywnie zakręconym, nie móc usiedzieć w miejscu. Cóż, to piękne cechy. To w końcu właściciele takich temperamentów będą zmieniać świat, prawda?

Normalność kojarzy się z przeciętnością i jest nudna. Tymczasem dla mnie to od dawna najmilsze słowa. Jesteś taka normalna, czyli mogę przy tobie czuć się swobodnie. Jesteś normalna, więc nie muszę nikogo udawać. Na wieść o zjedzonej paczce ciastek nie zrobisz mi wykładu o szkodliwości cukru, chociaż tego się spodziewam, patrząc na twoje sportowe rzeczy. To słowo jest tak pojemne! Choć słownikowo, zaledwie i aż, normalny to: „taki, jak powinien być”, „typowy”, „najczęściej spotykany”.

Wnętrza w stylu skandynawskim, wypolerowane kąty, dopasowane marynarki i równiutkie brwi, otwarte związki i jedzenie w wersji „wszystko free”… To pewnie słabe, że nie jest to dla mnie przepis na codzienność, ale wolę jednak podążać w inną stronę. I zawsze będzie to, w razie czego, dobrym wytłumaczeniem, dlaczego nie jestem człowiekiem sukcesu. Za kolejne dziesięć lat możliwość posiedzenia w sobotni poranek w domu pachnącym kawą i świeżo upieczonym chlebem 100% gluten, w towarzystwie osób, które potrafiły się nie rozwieść (a ponadto uśmiechają się do siebie) i lubią Cię bez względu na Twoje zawodowe osiągnięcia, będzie jeszcze bardziej cenna niż teraz.

Dlatego o tę normalność walczę. Żebyś za dziesięć lat miał gdzie wpadać na reset.

Aż żal, że tak normalnie to napisałam. Można było takim lotnym stylem...

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.