Aforyzmy treningowe w praktyce

Kategoria:

Wyobraź sobie, że przyszedłeś do mnie na zajęcia. Niestety, na skutek odzywającej się kontuzji bardzo mocno zaczyna Cię boleć kolano. Ja stoję i wrzeszczę, że masz napierdalać dokręcać, albo sama majstruję przy Twoim rowerze. Pomyślisz, że jestem świetnym trenerem, który chce, by uczestnik dał z siebie jak najwięcej,czy raczej, że odbiła mi szajba?

Słabość opuszcza Twoje ciało…

Gdybym kierowała się mądrościami z neta, nie pozwoliłabym Ci odpuścić. W końcu, jak głoszą obrazki, „ból to znak, że słabość opuszcza twoje ciało”. Niewłączanie klimatyzacji na sali tłumaczyłabym zdaniem: „pot to płacz tłuszczu” (więc poć się i duś, będzie beztlenowo!), a jeśli przyszedłbyś na zajęcia wypoczęty i w dobrym humorze, zaznaczyłabym niezwłocznie, że „prawdziwy trening jest wtedy, kiedy robisz go, pomimo że ci się nie chce”. Więc idź sobie być wypoczęty gdzie indziej.

Absurd? Najwyraźniej nie, skoro „aforyzmy treningowe” spotykają się z taką aprobatą internautów skupionych na stronach związanych z bieganiem, crossiftem, fitnessem i szeroko pojętym zdrowym stylem życia. Czy zauważacie, jak to wszystko się przegięło w jakąś popieprzoną stronę? Że ruszanie stało się męczarnią (jaką dla mnie jest czytanie takich „złotych myśli”)? Że niedługo, by przekroczyć magiczną strefę komfortu, będzie trzeba próbować przeżyć zderzenie z pociągiem?

Bolesne uproszczenia

Wiem, wiem. Musimy sobie wiele rzeczy tłumaczyć, obrazować, hiperbolizować, uogólniać, a i przekładać na nasze – również tak dziwaczną rzecz jak bieganie bez celu i pocenie się kilka razy w tygodniu. Niestety, próba uproszczenia sobie niektórych rzeczy zakrawa o parodię. Pół biedy, jeśli toczy się to wszystko w sieci. Najczęściej jednak czujemy się herosami i musimy (kto każe?) pokonywać granice. Również granice bólu.

Czuję, że temat wart jest rozwinięcia i być może wrócę do tego kiedyś, a dziś po prostu zostanie tutaj ten spontan. Ta krótka prośba o refleksję.

Jeśli już jesteśmy przy uproszczeniach: ból najczęściej sygnalizuje nam, że coś jest nie tak. To główny mechanizm obrony organizmu. W przypadku delikatnego, nawet przyjemnego pieczenia czy rozciągania mięśnia możemy zakładać, że nie zginiemy ze sztangą w ramionach i chcemy spodziewać się progresu. Myślę jednak, że taki ból dla wielu ćwiczących osób to po prostu za mało i trening uznaje się za dobry dopiero, gdy uderzy się mordą o parkiet.

Tymczasem jakość to naprawdę wspaniała rzecz, również na zajęciach (czy „treningu”, w końcu każdy teraz „trenuje”), a mokrość koszulki nie zawsze musi być wyznacznikiem cudownego wycisku. Jestem pewna, że pięćdziesiąt poprawnie wykonanych przysiadów da lepsze rezultaty niż dwieście z beznadziejną techniką. Tym bardziej, jeśli zrobisz tę pięćdziesiątkę w dobrym nastroju, a nie przemęczony. To, że odróżniasz ból mięśni na plecach po odpowiednim treningu od zajechanych lędźwi przez nieprawidłową postawę podczas ćwiczeń i wiesz, kiedy odpuścić, tylko świadczy o Twojej treningowej dojrzałości.

Treningowa dojrzałość… Co ona gada? „Trenuj do końca, do upadłego, bo życie to walka, by dążyć do czegoś!”

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.