5 lat bloga. Już trochę bardziej wiem, kim jestem. Niedługo spytam o to Ciebie

Kategoria:

 

Załóżmy, że masz pracę, która jest Twoją pasją. Jakże wymarzony scenariusz człowieka XXI wieku. Któregoś razu do drzwi puka ktokolwiek: babcia, kontrola ZUS, kominiarz… i mówi, że od tej pory możesz to robić tylko za darmo. Zgadzasz się?

Podobno właśnie po tym można poznać, czy dane zajęcie daje nam satysfakcję. Pięć lat temu o tej porze byłam przekonana, że prowadziłabym za darmo indoor cycling. Setki godzin spędzonych na rowerze później wiem, że owszem – poprowadziłabym za darmo – ale na pewno nie mogłaby to być sytuacja permanentna. Jedynym zajęciem, któremu będę oddawać się bez reszty, obojętnie czy za kasę czy nie, jest jedzenie pisanie.

Zawsze byłam kimś od pisania, choć mogę Ci się kojarzyć  z tą od roweru. I nic dziwnego.

Photo by Aaron Burden on Unsplash

 

Tą od pisania byłam już wtedy, kiedy zasapana dobiegałam do mety na WF-ie tylko po to, by odebrać swoją tróję. W tamtym czasie indoor cycling mógł mi się kojarzyć co najwyżej z plastikowym rowerem treningowym, który kurzył się w mieszkaniu. Albo z zimującymi kolarzami.

Instruktor IC to tylko jedna z tych bardziej wyeksponowanych ról. Bardzo moja, ale na pewno nie na tak długą metę jak pisanie. Chyba że zostanę pierwszym instruktorem-emerytem, który energicznym wbiegnięciem na salę udowodni w końcu, że rower stacjonarny naprawdę nie rozwala kolan.

Blog i Ty

Jeśli masz czynność, która pozwala Ci wyrazić się w stu procentach, na pewno wiesz, o czym mówię, kiedy mówię o pisaniu.

W czerwcowy wieczór sprzed pięciu lat mój przyjaciel przekazał w moje ręce blog, którego zrobił za darmo – „do portfolio”. Dobrze być spokojną, że po latach robi zajebiste strony internetowe i już nie za free. Kiedyś będzie odbierał jakąś wypasioną nagrodę, a wtedy wstanę ja, cała na biało (hm, może bardziej z łydkami uwalonymi rowerowym smarem) i krzyknę: 

Byłam jedną z pierwszych!!!

I może Ty też jesteś tu jedną, jednym z pierwszych, co uważam za absolutnie odjechaną sprawę. I wybacz niewyszukane słownictwo, ale trudno mi to nazwać słowami, choć uwielbiam się nimi bawić. Wielu przyszło i odeszło; blog miał gorsze momenty dokładnie wtedy, kiedy miałam je ja. Zawsze idziemy ze sobą w parze, inaczej nie byłby tak do szpiku kości autentyczny.

Wielu dopiero tu przyjdzie, dlatego z małą ankietą poczekam do końca roku.  Wtedy podpytam, kim jesteś, czego tu szukasz i jakie jadasz słodycze. Choć nie ma problemu, byś w komentarzu napisał to już teraz. 🙂

Kim byliśmy pięć lat temu i co za następne pięć lat?

Brzmi trochę jak ze sztampowego zestawu pytań na rozmowie kwalifikacyjnej. A więc, odpowiadając wirtualnemu rekruterowi: przez pięć lat zmieniło się u mnie wiele. Moje życie wzbogaciło się o wszystko to, co teraz jest jego kręgosłupem. I u Ciebie pewnie też jest inaczej,  pomyśl. A co zdarzy się u Ciebie w najbliższym czasie?

Mnie czekają kolejne zmiany i jeśli umiesz sobie wyobrazić wywrócenie życia do góry nogami, to właśnie gdzieś nieopodal tego stoję. Zmiany, od których boli głowa na samą myśl, bo wpieprzasz się w nieznane. Jakoś raźniej, kiedy na własne życzenie, ale kolana wciąż drżą. Podzielę się konkretami, kiedy przyjdzie czas. W końcu… zawsze z blogiem idziemy z sobą w parze.

Dziękuję Ci za uwagę

Kiedy znajomi pytają mnie, o czym chciałabym przeczytać na blogu o bliskiej im tematyce, odpowiadam:

O czymkolwiek chcesz, byle było napisane z jajem.

Liczę, że jesteś tutaj nie tylko ze względu na to o czym piszę, ale jak to robię. To mój długoterminowy cel, abyś wracał, przyciągnięty dobrym tekstem. Bo wraz ze zmianami w moim życiu, nadejdą nowe treści. Bo… już wiesz, że z blogiem zawsze idziemy ze sobą w parze.

Dziękuję za Twoją uwagę, to o nią walczy dzisiaj każdy twórca. To ważne, czym karmisz swój mózg każdego dnia i ogromnie cieszę się, gdy stworzę coś, na co reagujesz i co jako pokarm dla swojej głowy wybierasz. Widzę Cię jako cyferkę w Google Analytics, ale to nic w porównaniu z lajkiem, komentarzem czy wiadomością od Ciebie. Pamiętaj o tym, kiedy przeczytasz tekst do końca – to nie musi być koniec naszego kontaktu.

Żywię się tym, dopóki kasą z pisania nie wypełniam lodówki. Ale nie polecam tego jako skutecznego sposobu na odchudzanie.

 

Raczej nigdy nie przeniosę się na stałe do mediów społecznościowych, bo uwielbiam bloga. Niemniej, jeśli chcesz być na bieżąco, to znajdziemy się na Fejsie, na Instagramie, przez RSS, pogadamy przy okazji podcastu. Im więcej naszej interakcji, tym częściej social media pokażą Ci posty z bloga.

I… może zaczniemy do siebie niedługo pisać listy, co Ty na to?

Listy od Agaty

Za dużo presji w tworzeniu do neta?
Pozwól mi ją z Ciebie ściągnąć.
Zapisz się!

Wyrażam zgodę na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera od Agaty Borowskiej. Szczegóły przetwarzania danych znajdę w polityce prywatności.